Dominika Tajner zapowiada METAMORFOZĘ ŻYCIA: "Muszę uderzyć z jakąś petardą". Michał dopiero teraz zobaczy, ile stracił

Z jednej strony szykuję się na metamorfozę życia, z drugiej strony trochę zatęskniłam za górami i stwierdziłam, że jeżeli na całym świecie poukłada się sytuacja z COVID-em, to wybiorę się w grudniu na Aconcague. Muszę się mocno do tego przygotować, a poza tym cały czas zachęcam wszystkie Polki i Polaków aby zadbali o siebie. To jest trudny czas. Bardzo dużo ludzi odczuwa depresję. Rano nie trzeba się malować, budzić, wychodzić z domu.

Ja uważam, że trzeba o siebie zadbać i bardzo do tego zachęcam. Już zaczynałam łapać może nie stan depresyjny, ale już czułam się taka ciężka sama z sobą. Wiadomo, że tych kilogramów chcąc nie chcąc ja przybrałam dużo, nie powiem ile, ale dużo. Tak postanowiłam, że muszę uderzyć z jakąś petardą. Najpierw były włosy, oczywiście paznokcie, rzęsy, no i potem były poszukiwani trenera. Akurat tak się złożyło, że mojej koleżanki chłopak jest Mistrzem Europy w kulturystyce i pomyślałam, że może się uda. Jestem zachwycona, zamykamy trzeci tydzień. Mam bardzo ciężkie treningi i chyba jestem też ciężką klientką. Ale efekty są.

Martyna jest moją wielką idolką. Znamy się bardzo długo. Nie podglądam jej, ale rzeczywiście gdzieś tam te nasze drogi w niektórych momentach się krzyżują. Ja lubię ekstremalne wyzwania, lubię sobie stawiać challenge. Długo tego w moim życiu nie było, miałam taki trudniejszy, spokojniejszy okres. I po prostu jak poszłam z petardy w tą metamorfozę, to stwierdziłam, że musi być bardzo ambitny cel. I jest Aconcagua.

Dla Dominiki mamy pewien schemat treningowy. Zawsze zaczynamy sobie trening od treningu siłowego. Podzieliliśmy sobie te treningi na trening górnych partii mięśniowych oraz dolnych. Na koniec naprzemiennie wykonujemy trening interwałowy, a raz kardio. Bazujemy na ćwiczeniach wielostawowych, a do tego dokładamy delikatne akcesoria. Pierwszy raz spotkałem się z takim przypadkiem, że to ja muszę hamować swoją podopieczną, a nie motywować.