Dominika Tajner wspomina ślub z Michałem Wiśniewskim. Podzieliła się największą traumą [WIDEO]
30 czerwca 2012 roku Dominika Tajner po raz drugi wyszła za mąż. Bizneswoman z gór poślubiła najbardziej charyzmatycznego wokalistę w kraju – Michała Wiśniewskiego. Ich ślub był sporą niespodzianką, bowiem odbył się nie tylko z dala od centrum show-biznesu (na Mazurach), ale także w tajemnicy przed mediami. O ceremonii wiedzieli tylko nieliczni.
26.05.2020 07:00
Dominika Tajner wspomina ślub z Michałem Wiśniewskim
Za miesiąc od wydarzenia minie dokładnie rok. Co prawda Dominika i Michał nie są już małżeństwem, ale sam ślub Tajner wspomina bardzo ciepło. Swoimi wspomnieniami podzieliła się w rozmowie z reporterką Jastrząb Post.
Na tamten czas wydawało mi się, że ja swój ślub zrobię sama najwspanialej. Miałam zaufaną osobę, Mariolkę, która współpracowała z zespołem Ich Troje, ale wyrwałam ją. Powiedziałam do niej – chodź, zrobimy to. Najpierw zaproszenia, potem koperty, część trzeba było rozesłać, bo u nas było 670 osób zaproszonych, więc sporo.
Nie obyło się bez traumy. Dominika przyznała, że ogromnym wyzwaniem było usadzenie gości, tak by każdy był zadowolony z towarzystwa, przy którym świętował szczęście młodej pary.
Największa trauma to było układnie stolików. Wiadomo, było dużo gości i może nie każdy się lubi, nie każdy chciałby obok siebie siedzieć. Albo wręcz przeciwnie, musiałyby być stoliki, które mają po 50 osób, bo każdy chciałby siedzieć obok siebie. To było mocne wyzwanie.
Co ciekawe, Tajner nie mierzyła sukni przed ślubem. Do ołtarza poszła w kreacji, którą dostarczono jej na ostatnią chwilę. Nie miała też próbnego makijażu i testowej fryzury.
Nie miałam próbnej fryzury, próbnego makijażu. Make up robiła mi Ewa Gil, więc tu miałam spokój, bo wiedziałam, że zrobi go cudownie. Włosy robiła mi znajoma Ula. Sukni nie miałam jak przymierzyć wcześniej, więc była trochę za długa. Szybko ją ogarniałyśmy. Działo się dużo. W tym ślubie najważniejsze było dla mnie to, żeby goście się dobrze bawili. Ja cały czas na to zwracałam uwagę. Czy dobre jedzenie, czy dobra muzyka, czy dobrze się bawią, czy wszyscy dobrze siedzą. Latałam pomiędzy stolikami. I był momemnt przełomowy.
Dominice tak bardzo zależało na gościach, że w trosce o ich komfort osobiście doglądała każdego szczegółu. Chwile grozy przeżyła, gdy pojawił się problem z ogromnym tortem, jaki dla niej i dla Michała przygotowała ich przyjaciółka – Marta Grycan.
Tort robiła nam Marta Grycan. Ten tort przyjechał w chłodni. Składali go na kuchni i nagle krzyczę: "Mariolka tort" – widzę taką kwaśną minę, więc od razu wiedziałam, że coś się stało. Okazało się, że tort nie mieścił się w drzwiach. Trzeba było wyciągać drzwi, ale udało się jedne drzwi zdjąć, drugie i tort wjechał.
Wesele Dominiki i Michała trwało dwa tygodnie, dzięki czemu Dominika Tajner zdążyła zapomnieć o wszystkich stresujących sytuacjach.
Bawiłam się, ale nie czułam tego, że to ja jestem dzisiaj najważniejsza, tylko moi goście byli najważniejsi. Następnego dnia były poprawiny, tam był absolutny luz, reset, zabawa, skoki do wody. Chyba jakiś mecz jeszcze leciał, więc zrobiliśmy telebim. Wesele trwało bardzo długo, bo skończyło się dwa tygodnie później, więc miałam się kiedy wybawić.
Chcielibyście mieć wesele na 670 osób?
Zapis całego live'a z Dominiką Tajner:
