Książę Filip nie był wierny Elżbiecie II. A ona? Wypłynęły ciekawe fakty na temat romansów królowej. Miała słabość do szczególnego typu mężczyzn
Królowa Elżbieta II koronę przejęła po swoim ojcu, Jerzym VI. 6 lutego przypadło 70-lecie tej chwili. Miała wówczas zaledwie 26 lat. Z nową rolą poradziła sobie znakomicie. Brytyjczycy obdarzyli ją ogromnym zaufaniem. Uroczysta koronacja odbyła się dopiero 2 czerwca 1953 roku i od tamtej pory monarchini nieprzerwanie rządzi Wielką Brytanią oraz podległymi jej terytoriami.
Od samego początku u boku królowej Elżbiety II stał jej mąż, książę Filip. Małżeństwem byli przez 74 lata. Ich wspólną drogę przerwała jego śmierć. W lutym zeszłego roku małżonek monarchini trafił do szpitala. Spędził tam kilka tygodni. Gdy jego stan nieco się poprawił, został wypisany do domu. Niestety były to ostatnie chwile życia 99-latka, który zmarł 9 kwietnia 2021 roku.
Historia miłości tych dwojga jest wyboista, ale okazuje się, że nie tylko Filip dopuścił się niewierności.
Królowa Elżbieta II zdradzała księcia Filipa?
Wiele mówiło się o romansach księcia Filipa, który miał sobie w ten sposób rekompensować życie na drugim planie, w cieniu żony, która szybko została królową. Mało kto jednak wie o tym, że monarchini przez lata miała u swojego boku mężczyzn, którzy byli gotowi zrobić dla niej wszystko. Wyjątkowo podobali jej się dworscy koniuszy.
O ewentualnych romansach Elżbiety II wiadomo niewiele. Pomimo licznych zdrad męża i jego obojętności oraz ogromnego poświęcenia służbie monarchii udało się ukryć wiele z życia osobistego.
Ponoć królowa miała bliską relację z dworskim koniuszym, Patrickiem Plunketem. Był nie tylko jej doradcą, ale także przyjacielem i powiernikiem sekretów. Masztalerz krótko po jej koronacji otrzymał tytuł Pana Domu królewskiej rezydencji. Kuzynka Plunketa w rozmowie z The Sun, wspominała, że był jedną z niewielu osób, które były tak blisko z królową.
Uwielbiał ją od samego początku. Była między nimi szczególna więź. Był jedyną osobą ze służby, która mogła rozmawiać z nią jak równy z równym. Otwartość i szczerość, które ich łączyły, bazowały na szacunku, przyjaźni i wielu podtekstach.
To on miał namówić Elżbietę II do wyjścia poza Pałac i zobaczenia, jak żyją ludzie. Łączyła ich szczególna więź, a Patrick w towarzystwie królowej, mógł sobie pozwolić na największą swobodę z całej służby pałacowej. Sam nigdy się nie ożenił. Jego śmierć dotknęła monarchinię do tego stopnia, że dla niego złamała konwenanse i poszła na jego pogrzeb i mszę żałobną.
Według zagranicznych źródeł królową Elżbietę II łączyła szczególna więź także z lordem Harrym Porchesterem. Porchie, bo tak często zwracała się do niego Elżbieta II, był nadwornym koniuszym, któremu bezgranicznie ufała. Choć publicznie mówił do niej Wasza Wysokość, to prywatnie pozwalał sobie na używanie przezwiska królowej jeszcze z dzieciństwa, czyli Lilibet.
Ich romans miał mieć miejsce w latach 60., a co niektóre źródła przypominają publikacje, które wówczas się ukazały. Dotyczyły one niebywałego podobieństwa księcia Andrzeja, syna królowej Elżbiety II i właśnie Harry’ego, ulubionego lorda królowej.
Oczywiście nie ma żadnego potwierdzenia, że królowa miała romans z wyżej opisanymi mężczyznami.
