Żona Mateusza Damięckiego przeżyła horror w szpitalu: „Nigdy tak na mnie nikt nie krzyczał”. To skandal, co wyprawiali z jej dzieckiem!
Strona główna » Newsy » Żona Mateusza Damięckiego przeżyła horror w szpitalu: „Nigdy tak na mnie nikt nie krzyczał”. To skandal, co wyprawiali z jej dzieckiem!
Paulina Andrzejewska, żona Mateusza Damięckiego, pod koniec tygodnia udała się z synem do szpitala. Wizyta nie zakończyła się jednak szczęśliwie, o czym oburzona kobieta poinformowała swoich obserwatorów na Instagramie. Podzieliła się historią jak z horroru.
Paulina Andrzejewska to nie tylko żona Mateusza Damięckiego, ale przede wszystkim troskliwa mama. Nic więc dziwnego, że kiedy jej synek Franek przewrócił się w trakcie zabawy piłką, kobieta niemal natychmiast udała się z dzieckiem do najbliższego szpitala dziecięcego. Na miejscu okazało się, że maluch musi przejść szereg niezbędnych badań.
Byliśmy akurat w Poznaniu, pomyślałam, że warto, by lekarz go zobaczył. Tak się stało, podjechaliśmy do szpitala dziecięcego, Pani w rejestracji bardzo miła, potem Pani doktor zleciła zdjęcie i dopiero się zaczęło.
Do nieprzyjemnego zdarzenia doszło w trakcie wykonywania badania RTG. To właśnie tam Andrzejewska spotkała się z lekarką, która podczas wizyty była bardzo nieprzyjemna, wręcz agresywna:
Pani każe go położyć i przyciska mu twarz do maszyny. Dziecko zaczyna płakać. Pani krzyczy: „Mama stanie z drugiej strony, mama to nie czas na tulenie” (ja go tylko delikatnie kładłam, a on trzymał mi szyję). Pani krzyczy, Franek zaczyna płakać jeszcze bardziej, nieprzyzwyczajony, ja proszę, by Pani tak nie krzyczała. Pani: „Bo mama źle trzyma, a ja chcę zrobić dobre zdjęcie”. Nie wiem gdzie Pani się śpieszyła, czemu taka nerwowa, przede mną nikogo nie było, a za nami tylko jedna osoba.
Paulina długo nie mogła otrząsnąć się z kilkuminutowego koszmaru na jawie w jakim uczestniczyła ona i jej słodki synek:
Na szczęście okazało się, że wszystko z Frankiem dobrze, ale ja potem 20 minut w aucie płakałam. Już dawno, a w sumie nigdy chyba, tak na mnie ktoś nie krzyczał, ciągle mam wyrzuty sumienia, że w ogóle tam pojechałam i naraziłam dziecko na taki stres.
Wcale się nie dziwimy, że Andrzejewska postanowiła nagłośnić przykrą sytuację. Czy swoim wpisem wpłynie na jakość wykonywania usług w publicznych zakładach opieki zdrowotnej?
Dla show-biznesu rzuciłam politykę i zamiast oglądać wiadomości, z wypiekami na twarzy śledzę życie gwiazd. Dzień rozpoczynam od przeglądania Instagrama - kiedy odpowiednio się wkręcę, mogę scrollować go godzinami, szukając nowych ciekawostek. Na bieżąco śledzę wszystkie programy rozrywkowe, a nazwiska uczestników, wymieniam nawet przez sen.