Eurowizja 2022. Przed eliminacjami wybuchła afera z udziałem jurora i uczestniczki. Pierwsza taka sytuacja w historii preselekcji. Będzie dyskwalifikacja?
Eurowizja jest największym wydarzeniem muzycznym w Europie. Po raz pierwszy zorganizowano ją w 1956 roku. Konkurs odbywał się nieprzerwanie do 2020 roku. Wówczas to organizatorzy zdecydowali się przełożyć wydarzenie na kolejny rok z uwagi na wybuch pandemii koronawirusa. Rok później wszystko poszło już zgodnie z planem i reprezentanci krajów ponownie spotkali się na jednej scenie.
W tym roku Polska zdecydowała się wyłonić reprezentanta w drodze preselekcji, które zaplanowane są na 19 lutego. O bilet do Turynu zawalczy 10 artystów. Najlepszy z nich zostanie wybrany w drodze wewnętrznych eliminacji. O możliwość występu na Eurowizji 2022 zawalczą m.in.: Daria Marx, Lidia Kopania, Krystian Ochman, Unmute, Siostry Szlachta i Ania Byrcyn. Pełną listę znajdziecie tutaj.
Organizatorem wydarzenia jest Telewizja Polska, która zrezygnowała z wręczenia dzikich kart.
W preselekcjach wystąpi 10 artystów, których nazwiska ogłoszno w piątkowym wydaniu „Pytania na śniadanie”. Nie zostaną wręczone dzikie karty. Nie było nawet takich planów. Do eliminacji zakwalifikowały się tylko utwory zgłoszone do 20 listopada włącznie i żadnych dzikich kart nie będzie. A nachalne lansowanie się na fake newsach związanych z Eurowizją to tylko dowód ma siłę marki jaką jest telewizja publiczna – zdradza nam osoba z TVP.
Na kilka dni przed planowanymi preselekcjami wybuchł głośny skandal z udziałem uczestniczki i jurora. O co chodzi?
Eurowizja 2022. Skandal przed polskimi preselekcjami
Dokładnie kilkanaście godzin temu portal wirtualnemedia.pl przekazał, że w skład jury wybierającego reprezentanta Polski na Eurowizji 2022 wchodzić będą: Halina Frąckowiak, Marek Sierocki, Krystian Kuczkowski, Marcin Kusy oraz Szymon Orłowski. Wydarzenie zgodnie z podejrzeniami widzów poprowadzi Rafał Brzozowski.
Choć wydawać by się mogło, że kwestia organizacji preselekcji dopięta jest na ostatni guzik, w mediach wybuchł skandal. Okazuje się, że ostatni z jurorów jest współtwórcą utworu Dokąd?, który jest propozycją Ani Byrcyn. Zdaniem wielu internautów taka sytuacja nie powinna mieć miejsca, ponieważ w ich opinii kompozytor nie będzie obiektywnie oceniał występów innych wokalistów.
W odpowiedzi na te doniesienia Szymon Orłowski wydał na Facebooku oświadczenie, w którym tłumaczy zaistniałą sytuację.
Nagrywałem bas do utworu Ani Byrcyn na początku września, dostałem gotową kompozycję od producenta, Darka Polubca, do której poprosił, żebym nagrał żywy instrument. Nie jestem autorem, współautorem, nie wiedziałem nawet, że piosenka zostanie zgłoszona do konkursu, a ponadto sesja miała miejsce jeszcze zanim ogłoszono konkurs.
Mężczyzna w dalszej części wpisu wyjaśnił, że na przestrzeni lat miał okazję współpracować z wieloma gwiazdami, ponieważ jest kierownikiem muzycznym wielu koncertów emitowanych w telewizji.
Z Darkiem Polubcem [producentem piosenki – przyp. red.] pracujemy przy programie Jaka to melodia? – nagrywam i opracowuję utwory dla wielu artystów występujących w tym programie. Poza tym jestem kierownikiem muzycznym wielu koncertów telewizyjnych – Sylwester, kolędy, Wakacyjna Trasa Dwójki i wiele innych i tam również nagrywam i opracowuję utwory, a dzięki temu miałem możliwość pracy w studio w zasadzie z większością polskich artystów.
Na koniec Orłowski dodał, że trzyma kciuki za wszystkich uczestników konkursu.
https://www.facebook.com/simon.orlowski.9/posts/5490271910987118
Poniżej możecie wysłuchać piosenki Dokąd?, którą współtworzył z Anią.
Czy według was organizatorzy powinni poszukać kogoś innego na miejsce jurora?
![Zaręczyny na Eurowizji 2017! Pierwsza taka sytuacja w historii konkursu! [WIDEO]](https://v.wpimg.pl/Y3p5bnkudlIRVxRdRA57R1IPQAcCV3URBRdYTERDbUtGAU0ECgYtQQpUAB4EBi0eAFlMGRsWPV1eRQ5BAhg-HEIFU1lERWwcFUAQARwcI1kRGFBeWkJ0SRFHBw0RDDdKXkUMCUkI)
