Hubert Urbański kiedyś był telewizyjnym "Agentem". Program podbił serca widzów, choć nie brakowało w nim skandali
"Agent" w TVN był jednym z najpopularniejszych programów początku nowego tysiąclecia i stał się hitem telewizji. Zniknął z ramówki dopiero po trzech edycjach, a w 2016 roku w wielkim stylu wrócił na ekrany w nowej odsłonie, bo z celebrytami. Sabotażystą w pierwszej gwiazdorskiej edycji był Hubert Urbański, który ostatnio po 25 latach pracy odszedł z TVN. Wokół programu wybuchało wiele kontrowersji.
Tekst powstał w ramach naszego wakacyjnego cyklu "To się oglądało", w którym przypominamy o niegdyś popularnych programach rozrywkowych.
Z okazji 30 lat Wirtualnej Polski zapraszamy do udziału w konkursie "Za co kochasz internet?". Do wygrania podwójne bilety na wielki koncert Sanah, który odbędzie się 19 września 2025 roku na PGE Narodowym w Warszawie. Wykaż się pomysłowością i świętuj z nami! Szczegóły i formularz zgłoszeniowy znajdziesz na stronie 30lat.wp.pl/konkurs.
"Agent" zadebiutował na antenie TVN w 2000 roku i z miejsca przyciągnął uwagę telewidzów, którzy przez wiele tygodni próbowali rozszyfrować, który z uczestników sabotuje resztę graczy. Do 2002 roku powstały trzy edycje programu, później zniknął z ramówki. Ówczesny dyrektor programowy stacji Edward Miszczak wznowił program dopiero w 2016 roku, ale tym razem zaprosił do gry celebrytów. Nowy "Agent" znów okazał się sukcesem, powstały cztery edycje. Jedno się nigdy nie zmieniło – największe emocje wzbudzały finały "Agenta", w których dowiadywaliśmy się, kto i jak oszukiwał. W poszczególnych edycjach nie brakowało też kontrowersji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo:
30 lat Wirtualnej Polski! Co gwiazdy pamiętają z pierwszych lat internetu?
O co chodziło w programie "Agent"?
Zasady "Agenta" były proste: grupa uczestników wyjeżdża za granicę, gdzie wykonuje serię zadań fizycznych lub logicznych, za co dostaje pieniądze. Jeden z graczy jest agentem (który był typowany przez produkcję), który musi sabotować resztę, nie dając się przy tym przyłapać na gorącym uczynku. Zawodnicy pod koniec każdego odcinka wypełniają test wiedzy o agencie, a osoba z najmniejszą liczbą poprawnych odpowiedzi odpada z rywalizacji.
Wyniki były ogłaszane podczas uroczystej kolacji, podczas której każdy otwierał kopertę – jeśli znalazł w niej zielone piórko, to pozostawał w programie, ale gdy wyciągnął czerwone piórko, musiał pożegnać się z grą. W finale było trzech graczy, którzy ponownie wykonywali zadania i odpowiadali na pytania o agenta. Jeden z finalistów ostatecznie wygrywał, drugi przegrywał, a trzeci ujawniał się jako agent.
Pierwsze trzy edycje "Agenta" prowadził Marcin Meller, wówczas znany jako korespondent wojenny i były redaktor "Polityki", który zajmował się tematyką międzynarodową, polityczną i obyczajową. Szefom TVN miała polecić go Sandra Walter, córka współzałożyciela stacji i prowadząca program "Ciężko ranne pantofle", w którym kiedyś gościł Meller. Prezenter pracą na planie "Agenta" rozpoczął swoją karierę w TVN. W wywiadzie dla Newonce.radio w 2020 roku tak wspomniał, jak trafił na plan programu:
Kiedy tworzył się TVN, zadzwonił do mnie Mariusz Walter, zapraszając na rozmowę. (...) Zapytał, czy nie myślałem, by coś w telewizji porobić. (...) Minęły trzy lata. Byłem u taty w Paryżu. Zadzwonił mój kolega z liceum, który pracował w TVN, z pytaniem, czy mógłbym jutro przyjść do prezesa Waltera. Powiedziałem, że nie mógłbym, że za jakieś 2-3 dni. (...) Wchodzę [do gabinetu], a prezes uśmiechnięty mnie wita: "Panie Marcinie, bardzo się cieszę, że się pan zgodził i że będziemy razem pracować". (...) Okazało się, że chodzi o "Agenta".
Marcin Meller przed rozpoczęciem zdjęć dostał nagrania szwedzkiej edycji "Agenta". Produkcja TVN w międzyczasie szukała uczestników programu, którzy byli wyłonieni podczas kilkuetapowych przesłuchań. Jak ktoś chciał wziąć udział w "Agencie", to najpierw musiał wysłać list do TVN, a później czekać na zaproszenie na casting. W pierwszym etapie kandydaci uzupełniali kwestionariusze osobowe i porozmawiali z członkinią ekipy przy włączonej kamerze. Osoby zaproszone na castingi do Warszawy podeszły do testy psychologicznego i spotkały się z komisją, która zadała im kilka pytań. TVN spośród 3 tysięcy zgłoszonych wyłonił 12 uczestników, którzy polecieli do Lyonu, by nakręcić "Agenta".
ZOBACZ TEŻ: "Bar" przetarł szlaki dla polskiej telewizji. Zachowania uczestników wywołały ogólne OBURZENIE
Za produkcję programu odpowiadała Ewa Leja. Premierowy odcinek "Agenta", tzw. prolog, został wyemitowany przez TVN w niedzielę 22 października 2000 roku. Widzowie przez kolejne tygodnie mogli śledzić, co działo się na planie "Agenta" i jak gracze próbują rozszyfrować, kto z nich sabotuje resztę. Tożsamości agenta nie znał nawet Marcin Meller, o czym powiedział lata później w wywiadzie dla Newonce.radio:
Nie chciałem wiedzieć, kto jest agentem. Bałem się, że np. w sytuacji bez kamer zacznę się za długo przyglądać agentowi. To byli bardzo inteligentni ludzie, dobrzy obserwatorzy. Bałem się, że mnie rozegrają.
Pierwsza polska edycja "Agenta". Agnieszka Królak sabotażystką, a Liwia Kwiecień z główną nagrodą
Marcin Meller starał się nie integrować z uczestnikami, a ci z kolei spędzali ze sobą praktycznie 24 godziny na dobę i wzajemnie się obserwowali. W ostatnim odcinku dowiedzieliśmy się, że agentem była Agnieszka Królak, 25-letnia prawniczka z Warszawy, której siostra wówczas pracowała w TVN. Uczestniczka początkowo nie sabotowała zadań, bo chciała zaskarbić sobie zaufanie reszty graczy, i dopiero później zaczęła przeszkadzać w rozgrywce. Choć do końca nie dawała po sobie poznać, że jest agentem, to w pewnym momencie miała "zdradzić" ją kontuzja, której nabawiła się podczas jednego z zadań i z której zaskakująco szybko się wyleczyła. Nie umknęło to uwadze części uczestników, ale też Marcina Mellera, który wyjaśnił Kamilowi Bałukowi:
Zorientowałem się gdzieś w połowie. Agnieszka złapała jakąś kontuzję i mówiła, że nie może czegoś robić. Któregoś razu wychodziłem z jakiegoś ogrodu i widziałem, że Agnieszce nic nie dolega.
W finale pierwszej edycji "Agenta" zwyciężyła Liwia Kwiecień, która w nagrodę dostała 111 400 zł. W teście wiedzy o agencie pokonała Jerzego Pankowskiego, który po latach ujawnił, że jeszcze przed rozpoczęciem zdjęć dostał przez nieuwagę wskazówkę, kto może być agentem. W wywiadzie dla twórcy strony agenttvn.blogspot.com wspomniał:
Przed wyjazdem mieliśmy kontakt telefoniczny z realizatorami. Podczas jednej z rozmów zapytałem członka ekipy: "Wiem, że nie możesz mówić za bardzo o programie, ale powiedz, kto właściwie jedzie?" Odparł: "Mogę powiedzieć, że na wyprawę udaje się sześciu mężczyzn, pięć kobiet i agent". Uznałem wówczas, że w ten sposób niepostrzeżenie się wygadał, że to kobieta jest agentem. Oczywiście mogłem się mylić, istniała przecież możliwość, że celowo mogłem w ten sposób zostać wprowadzony w błąd, trzymałem się jednak myśli, iż wspomniany człowiek niechcący dał mi wskazówkę i czas pokazał, że miałem rację.
Kontrowersje w pierwszej edycji "Agenta". "Dobrze, że TVN tego nie pokazał"
Pierwsza edycja "Agenta" wzbudziła duże zainteresowanie widzów, ale też wywołała pewne kontrowersje z powodu zadania, w którym jeden z graczy – Remigiusz Małecki – miał zabić królika. Uczestnik programu w wywiadzie dla cytowanego bloga o "Agencie" opowiedział, co właściwie wydarzyło się na planie:
Byłem w grupie najmłodszy, a wówczas pozostało już tylko trzech facetów. (...) Powiedziałem: "Ok, biorę to na klatę". (...) Widok nie był fajny, dobrze się stało, że TVN tego nie pokazał. (...) Całą sytuację potem mocno przeżywałem, bo nigdy wcześniej żadnego zwierzęcia nie zabiłem. (...) Dziś tego zadania bym nie wykonał, bo było ono głupie, wtedy jednak uważałem, że muszę to zrobić dla grupy. Co ciekawe, nikt nie próbował mnie odwieść od tego, co miałem zrobić.
ZOBACZ TEŻ: Kiedyś to było... Obejrzałem pierwszą edycję "Tańca z gwiazdami" sprzed 20 lat i jest mi smutno [KOMENTARZ]
Kolejne edycje "Agenta" nie powtórzyły sukcesu
Pierwsza edycja "Agenta" miała niezłą oglądalność (program z tygodnia na tydzień notował coraz większą liczbę widzów, a sezon śledziło średnio 2,6 mln osób), dlatego TVN nakręcił jeszcze dwa sezony reality show: drugi sezon powstał w Hiszpanii, a trzeci – w Portugalii. W finałach zwyciężyli, kolejno: Bartosz Arłukowicz (późniejszy poseł na Sejm) i Małgorzata Goździkowska, a agentami byli dwaj Mirosławowie: Pasek (druga edycja) i Grześkowiak (trzecia edycja). Oba sezony cieszyły się niezłą widownią, ale już nie tak dużą, jak pierwsza seria, dlatego "Agent" zniknął z anteny w grudniu 2002 roku. Marcin Meller stracił pracę przy programie, ale dostał ofertę szefowania polskiej redakcji "Playboya". Lata później w wywiadzie dla "TeleTygodnia" ujawnił:
Gdyby nie "Agent", tej propozycji nigdy bym nie dostał.
ZOBACZ TEŻ: Śmierć Jana Pawła II pokrzyżowała plany produkcji "Tańca z gwiazdami". "Pamiętam atmosferę niepokoju"
"Agent" wrócił z gwiazdami. Mieszane opinie widzów
"Agent" powrócił do TVN dopiero 14 lat później, ale z gwiazdami w roli uczestników, co podzieliło fanów formatu. Jedni uważali to za dobry pomysł, który przyciągnie widzów przed ekrany, ale drudzy krytykowali decyzję stacji, twierdząc, że celebryci nie będą tak naturalni w grze jak "zwykli" uczestnicy.
Nową prowadzącą została Kinga Rusin, a w programie doszło do kilku zmian. Przede wszystkim zamiast zielonych i czerwonych piórek wyniki były wyświetlane na laptopie. Doszły też nowe zasady: uczestnicy w trakcie rozgrywki mogli znajdować tzw. jokery, które wycofywały jedną błędną odpowiedź w tekście wiedzy o agencie, mogli też wygrać immunitet, który zwalniał ich z konieczności rozwiązywania testu.
W pierwszej edycji "Agenta – Gwiazdy" wystąpili m.in.: Joanna Jabłczyńska, Monika Mrozowska, Tomasz Oświeciński i Michał Szpak. W finale zwyciężył aktor Antoni Królikowski (zdobył w nagrodę 68 400 zł), pokonując Tamarę Gonzalez Pereę, zaś agentem był prezenter Hubert Urbański, który w "Dzień dobry TVN" tak podsumował swój udział w programie słowami:
Łatwo mi się pracowało jako agent. Posiadałem bardzo komfortową wiedzę. Momentami miałem wyrzuty sumienia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo:
Zobacz, jak Hubert Urbański sabotował uczestników "Agenta"
Reaktywowany "Agent" zanotował wysokie wyniki oglądalności i był szeroko opisywany przez portale plotkarskie, ale nie zdobył uznania niektórych uczestników "zwykłych" edycji. Format skrytykował m.in. Piotr Szyszko z pierwszej serii "Agenta", który w wywiadzie dla cytowanego bloga ocenił:
Dla mnie to żenada. Ciągle tylko, liny, liny, liny… monotonia. Naprawdę, żeby pozjeżdżać sobie na linie, nie trzeba wyjeżdżać do RPA, można było to samo zrobić na jurze krakowsko-częstochowskiej. Zero dramaturgii, zero klimatu, celebryci promowali się kosztem TVN.
Druga edycja "Agenta" w obliczu skandalu. Antybohaterem – "Niecik"
Po debiucie w 2016 roku powstały jeszcze trzy edycje "Agenta – Gwiazdy". W drugim sezonie wzięli udział m.in.: Olga Frycz, Joanna Jędrzejczyk, Agnieszka Rylik, Marek Włodarczyk i Edyta Zając, plotkowano też o starcie Krzysztofa Ibisza i Katarzyny Figury, ale żadne z nich nie wystąpiło w programie. W finale "Agenta" główną nagrodę (71 200 zł) zdobyła kucharka Daria Ładocha, wygrywając z Jarosławem Kretem, a jako agent ujawniła się dziennikarka Odeta Moro.
Drugi sezon "Agenta" przeszedł do historii m.in. z powodu konfliktu Tomasza "Niecika" Niecikowskiego z Odetą Moro i Alanem Anderszem, którzy mieli go wyśmiewać i obrażać za to, że jest gwiazdą disco polo. Niecik nie pozostał im dłużny, a najwięcej emocji wzbudziły doniesienia, jakoby pobił się z Anderszem na planie programu. Później jednak się okazało, że podkoloryzował całe zdarzenie, bo ponoć jedynie się z nim poprzepychał. Kontrowersje spowodowały, że druga edycja "Agenta" odnotowała całkiem przyzwoite wyniki oglądalności – program oglądało średnio 1,6 mln widzów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo:
Nagrali SPRZECZKĘ Alana Andersza z Tomaszem Niecikiem w "Agencie". Zrobiło się nerwowo!
Na udział w trzeciej edycji "Agenta – Gwiazdy" zgodzili się m.in. Peja, Tomasz Ciachorowski, Maja Włoszczowska i Julia Wróblewska. Zwyciężył aktor Michał Mikołajczak (dostał 83 300 zł), pokonując Karolinę Ferenstein-Kraśko, zaś agentem była Ilona Ostrowska, która zdobyła serca widzów jako Lucy z "Rancza". Trzecia seria "Agenta" odnotowała dużo niższe wyniki oglądalności (program śledziło średnio "tylko" 1,2 mln widzów), co rozpętało plotki o rezygnacji z kolejnych edycji programu. Władze TVN nakręciły czwarty sezon z udziałem celebrytów.
Największymi nazwiskami czwartej edycji "Agenta – Gwiazdy", którą mogliśmy oglądać jesienią 2019 roku, byli Krystyna Czubówna, Andrzej Gołota i Edyta Górniak. Piosenkarka stała się ulubienicą widzów, bo często dramatyzowała i dzieliła się swoimi filozoficznymi mądrościami przed kamerami. Dość szybko zakończyła przygodę z programem, bo wycofała się po dwóch odcinkach. W finale zwyciężył kucharz Damian Kordas (zarobił 81 900 zł), wygrywając z Miśkiem Koterskim, za to agentem była piosenkarka i reżyserka Maria Sadowska, która tuż po ujawnieniu swojej roli w programie powiedziała:
To było dla mnie bardzo trudne. Szczególnie okłamywać tych, których bardzo lubię. Niestety, takie były reguły gry.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo:
Tak zachowywała się Maria Sadowska jako agent!
Zatrudnienie dość dużych nazwisk nie pomogło TVN-owi podnieść słupków oglądalności, dlatego nie powstała piąta edycja "Agenta". Jesienią 2019 roku widzowie w środowe wieczory mogli oglądać inny format z celebrytami – "Starsza pani musi fiknąć", w którym znane osoby zabierały na wakacje swoje mamy i namawiały je do wykonania ekstremalnych aktywności. W programie wystąpili m.in. Andrzej Piaseczny, Anna Dereszowska, Dawid Kwiatkowski i Joanna Krupa ze swoimi mamami, a także Magda Gessler z synem. Format nie był hitem i zszedł z anteny po jednym sezonie.