Ryszard Rynkowski lata temu otarł się o zwycięstwo w programie TVP. Przegrał tylko z Kamilem Bednarkiem

Tekst powstał w ramach naszego nowego, wakacyjnego cyklu "To się oglądało", w którym przypominamy o niegdyś popularnych programach rozrywkowych.

Wielu gwiazd próżno szukać na liście uczestników "Tańca z gwiazdami", "Twojej twarzy brzmiącej znajomo" czy "Azji Express". Niektóre duże nazwiska wyjątek zrobiły dla programu "Bitwa na głosy", który w latach 2011-2012 realizowała TVP. Popularni piosenkarze na potrzeby programu stawali na czele 16-osobowego chóru, do którego zaprosili wokalistów wyłonionych podczas przesłuchań ze swoich rodzinnych miejscowości. W kolejnych odcinkach widzowie decydowali, który zespół musi opuścić program. Zwycięzcy w finale zgarniali 100 tysięcy złotych, które przekazywali na cel charytatywny.

O podjęciu przez TVP realizacji polskiej wersji "Clash of the Choirs" dowiedzieliśmy się w jesienią 2010 roku. Stacja wcześniej ponoć już kilka razy planowała emisję "Bitwy na głosy", ale zwlekała z produkcją ze względu na sytuację finansową telewizji publicznej. W końcu udało się rozpocząć zdjęcia, skompletowano obsadę i zorganizowano przesłuchania. Z czasem zaczęliśmy poznawać liderów drużyn, którymi zostali: Maciej Miecznikowski z Leszczy, Piotr Kupicha, Urszula Dudziak, Natasza Urbańska, Halina Mlynkowa, Krzysztof Cugowski, Michał Wiśniewski oraz Łukasz i Paweł Golcowie z Golec uOrkiestra. Artyści w ramach promocji programu nagrali swoją wersję hitu grupy Bon Jovi "It's My Life", którą premierowo zaśpiewali na żywo na rozdaniu Telekamer.

"Bitwa na głosy" trafiła na antenę TVP2 w marcu 2011 roku. Program poprowadzili Piotr Kędzierski i Hubert Urbański, który niewiele wcześniej przeszedł z TVN do telewizji publicznej. Uczestników oceniali: Alicja Węgorzewska, Wojciech Jagielski i Grażyna Szapołowska, którzy jako jurorzy zostali dość chłodno przyjęci przez widzów. Program stał się przyczyną konfliktu Szapołowskiej z Janem Englertem, który zwolnił ją z pracy, bo musiał odwołać przedstawienie w Teatrze Narodowym, gdyż aktorka wybrała ocenianie gwiazd w telewizji zamiast grę na scenie. Szapołowska zapewniała, że jeszcze przed przyjęciem zaproszenia do "Bitwy na głosy" uprzedzała swojego szefa, że program może kolidować z jej obowiązkami w teatrze.

POLECAMY: Grażyna Szapołowska wspomina utratę pracy u Jana Englerta. "Kiedy mnie pozbawił teatru, nie mogłam spać i jeść"

O "Bitwie na głosy" sporo pisało się w kontekście tego, że niektórzy członkowie chóru byli znajomymi gwiazd. Tak było w przypadku Jeannette Vik z grupy Michała Wiśniewskiego czy Paweł Orłowski z zespołu Nataszy Urbańskiej. Piosenkarka w rozmowie z reporterem Wideoportalu tłumaczyła, że każdy z artystów miał możliwość zaproszenia kogoś znajomego na przesłuchania:

Każda z gwiazd miała taką możliwość zaproszenia na casting kogoś ze swojego otoczenia. (...) Ja [Pawła] nie tyle co zaprosiłam, ale namówiłam na ten casting. Powiedziałam: "Przyjdź, sprawdź się. To jest ten moment, żeby przełamać ten wstyd i spróbować swojej szansy, bo może już takiej szansy nigdy nie dostać". Przyszedł na casting i fantastycznie zaśpiewał. Byłam zachwycona. Nie udaję, że go nie znam. (...) To jest piękne, że on się rzuca na tą głęboką wodę. Ja wyciągnęłam do niego tylko rękę.

ZOBACZ TEŻ: Nie chcieli Mariny Łuczenko w "Bitwie na głosy". "Nie zrobiła najlepszego wrażenia"

"Bitwa na głosy" mimo różnych kontrowersji wzbudziła spore zainteresowanie widzów, którzy chętnie oglądali zmagania chórów. Najpierw z programu odpadł chór Cugowskiego, później z rywalizacją pożegnały się drużyny Wiśniewskiego, Urbańskiej, braci Golców, Mieczkowskiego i Mlynkovej, co oburzyło wielu widzów, bo piosenkarka była faworytką do zwycięstwa. W finale programu zwyciężyła drużyna Kupichy, która głosami widzów pokonała grupę Dudziak.

Wysokie wyniki oglądalności – pierwszą edycję "Bitwy na głosy" oglądało średnio 3,61 mln osób – zachęciły TVP do realizacji drugiego sezonu programu. Tym razem do prowadzenia chórów zostali zaproszeni: Edyta Górniak (za udział w programie miała dostać 350 tys. zł), Natalia Kukulska, Monika Kuszyńska, Natalia i Paulina Przybysz, Janusz Panasewicz, Mezo, Kamil Bednarek i Ryszard Rynkowski, który miał dostać honorarium w wysokości 110 tys. zł. Produkcja wprowadziła kilka zmian w "Bitwie..." – do grona prowadzących dołączyła Agnieszka Szulim (wcześniej spekulowano o chęci zatrudnienia Joanny Liszowskiej), a obok Alicji Węgorzewskiej w jury zasiedli Zbigniew Zamachowski i Sonia Bohosiewicz (plotkowano, że zaproszenie od TVP odrzucił Robert Kozyra, bo nie chciał oceniać występów swojej byłej dziewczyny, Edyty Górniak).

ZOBACZ TEŻ: Kazik Staszewski odmówił udziału w "Bitwie na głosy". "Nie skusiło go nawet 300 tysięcy złotych"

Podobnie jak w pierwszej edycji, także i tym razem pisano o "znajomościach" – jedną z chórzystek u Kamila Bednarka była jego siostra, Kornelia, a bracia Golcowie zaprosili do drużyny swoją bratanicę, Bognę. Druga edycja "Bitwy na głosy" wzbudziła też ciekawość widzów z uwagi na rzekomy konflikt Węgorzewskiej z Górniak, której nie spodobała się jedna z uwag jurorki. Media donosiły też, że Górniak nie lubiła swojej drużyny i unikała z nią kontaktu. Przez cały czas dużo pisało się też o kolejnych eliminacjach – jako pierwsze z "Bitwą..." pożegnały się siostry Przybysz, później odpadły, kolejno: Kukulska, Górniak i Kuszyńska. Po jej odpadnięciu pojawiły się spekulacje, że była wokalista Varius Manx odpadła przez pomyłkę produkcji – widzowie głosujący na drużynę Kuszyńskiej mieli być zachęcani do głosowania na ekipę Rynkowskiego. TVP przyznała się, że faktycznie doszło do pomyłki, ale nie miała ona wpływu na ostateczne wyniki.

Poza podium w drugiej edycji "Bitwy na głosy" znalazł się Panasewicz, a o finał otarł się Mezo. Zwyciężyła ekipa Bednarka, która w ostatnim odcinku zdobyła więcej głosów od drużyny Rynkowskiego (w której śpiewała m.in. Marta Gałuszewska, późniejsza zwyciężczyni "The Voice of Poland").

Choć dużo pisało się o programie, to drugi sezon "Bitwy na głosy" odnotował ponad milionowy spadek widowni – odcinki oglądało średnio 2,58 mln osób. TVP mimo to ogłosiła, że zrealizuje trzecią edycję programu. Na czele chórów tym razem stanęli: Beata Kozidrak, Andrzej Piaseczny (miał dostać gażę w wysokości 350 tys. zł), Jula, Tomson i Baron z zespołu Afromental, Robert Gawliński, Liber i Ewa Farna. Udział tej ostatniej stanął pod znakiem zapytania w związku z kolizją samochodową, którą spowodowała pod wpływem alkoholu. TVP ostatecznie dopuściła ją do występów w programie.

ZOBACZ TEŻ: Ile zarobiły gwiazdy trzeciej edycji "Bitwy na głosy"? Media podały stawki

Jeszcze przed rozpoczęciem trzeciej edycji "Bitwy na głosy" sporo pisało się o możliwych zmianach w jury. Krążyły plotki, że TVP chciała zatrudnić do programu Natalię Siwiec, Annę Muchę i Edytę Herbuś oraz Wojciecha Manna, Borysa Szyca i Macieja Stuhra. Ostatecznie z Węgorzewską w jury zasiedli: Katarzyna Zielińska, "Titus" i Wojciech Jagielski.

Przez kolejne tygodnie znów mogliśmy śledzić zmagania chórów, a widzowie eliminowali kolejne drużyny. Sporym zaskoczeniem była dość szybka eliminacja drużyny Beaty Kozidrak (odpadła jako druga w kolejności, po ekipie Roberta Gawlińskiego), a w sieci – tak jak po przegranej Kuszyńskiej edycję wcześniej – znów pojawiły się podejrzenia o nieprawidłowości w SMS-ach. O błędzie produkcji alarmowała sama wokalistka Bajmu. TVP zapewniała, że wszystkie głosy zostały zliczone poprawnie.

W kolejnych odcinkach z "Bitwy na głosy" odpadli: Tomson i Baron, Jula, Rubik i Liber. W finale większe poparcie widzów zdobyli chórzyści Piasecznego, którzy pokonali wokalistów Farnej. Trzeci sezon oglądało już "tylko" 2,28 mln widzów, co pewnie było powodem, dla którego nie powstała czwarta edycja "Bitwy...".