Kinga Rusin pochwaliła się nowym nabytkiem. Takie przedmioty potrafią osiągać zawrotne sumy: „Stoczyłam o niego prawdziwy bój”

Kinga Rusin
Kinga Rusin przed dwoma laty zrezygnowała z pracy w Dzień Dobry TVN. Od tego czasu podróżuje po świecie i rozwija markę kosmetyczną. Aktualnie przebywa w Australii z partnerem, Markiem Kujawą. Zaangażowana społecznie gwiazda po wizycie w tamtejszym zoo, napisała list protestacyjny, w którym poskarżyła się na to, że misie koala są w nim źle traktowane.
No i znów nie wytrzymałam! Napisałam list protestacyjny do władz stanowych w Queensland! Musiałam zaprotestować przeciwko trzymaniu w tragicznych warunkach koali w prywatnym pseudo zoo na jednej z wysp, które tam odwiedzaliśmy! Trzy biedne „misie” uwięzione są na maleńkich betonowych wybiegach, z jednym słupkiem do wspinania po środku i gałęziami eukaliptusa, zatkniętymi w plastikową rurę, obok. Wszystko po to, żeby turyści, za kasę, mogli tam przyjść i te biedne, zestresowane stworzenia głaskać oraz robić sobie z nimi selfie! – przekazała w social mediach.
Na szczęście dalsza podróż po Antypodach przebiega w pozytywnej atmosferze. Kinga sprawiła sobie dzieło sztuki wykonane przez rdzenną mieszkankę kontynentu – Aborygenkę.
Kinga Rusin kupiła niespotykany obraz
Nowym obrazem pochwaliła się na Instagramie. Aby go kupić, musiała „stoczyć prawdziwy bój” z właścicielem galerii sztuki – zażartowała.
Ten obraz jest już mój! Pojedzie do Polski i trafi do mojej, całkiem już sporej, kolekcji artefaktów z całego świata. Stoczyłam o niego prawdziwy bój z właścicielem lokalnej galerii sztuki. Ci którzy handlują w Australii „ludową” sztuką nierzadko nie spuszczają oka z malujących na trawnikach lokalnych artystów. Chwila nieuwagi i ktoś może podkupić im upatrzony obraz. Ale tym razem to ja byłam pierwsza i nie dałam sobie „palmy pierwszeństwa” odebrać – wyjaśniła.
Następnie napisała nieco więcej na temat aborygeńskiej sztuki.
Aborygeńska sztuka cieszy się od końca lat 80tych coraz większą popularnością. Malarstwo pierwszych mieszkańców Australii doceniły już największe domy aukcyjne świata, jak Sothebys i najwięksi marszandzi, jak Gogosian (jego wystawy w Nowym Jorku, Los Angeles czy Hong Kongu były ogromnym sukcesem, a ceny aborygeńskich obrazów poszybowały po nich w górę). Mówi się, że właścicielem najlepszej kolekcji aborygeńskiej sztuki, osobiście zbieranej przez ostatnie lata, jest … słynny aktor komediowy (i znany kolekcjoner) Steve Martin! Malarstwo Aborygenów to tylko z pozoru kropki, kreski, „ludziki” i zwierzęce motywy. Każdy obraz to przypowieść z przesłaniem. Czasem prosta, czasem bardzo skomplikowana. Żaden obraz nie jest jej pozbawiony. Inaczej byłby, zdaniem artystów, bezwartościowy. Każda opowieść zostaje spisana na odwrocie płótna.
Kinga Rusin o cenach aborygeńskich obrazów
Obrazy autorstwa rdzennych mieszkańców Antypodów nierzadko osiągają zawrotne sumy. Najdroższy z nich wylicytowano za 2,5 miliona dolarów. Jeszcze inne dzieła „chodzą” na wolnym rynku po kilkadziesiąt lub nawet kilkaset tysięcy.
Czasami obraz powstaje kilka godzin, innym razem kilka dni albo tygodni. Nie można go ot tak zamówić. Musi zostać namalowany z potrzeby serca. Im bardziej pracochłonny, im ma więcej elementów, tym jest droższy. Właśnie o te najbardziej skomplikowane dzieła toczy się najcięższe boje. Takie obrazy, dziś już zaliczane nie do nurtu prymitywnego tylko do malarstwa abstrakcyjnego, w dobrej galerii mogą kosztować od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy dolarów. Najdroższy aborygeńskich obraz w historii został wylicytowany w 2007 roku za … 2,5 miliona dolarów!
Zakup Kingi zobaczycie na poniższych zdjęciach.
Podoba się wam ten obraz?

Kinga Rusin kupiła obraz w Australii

Kinga Rusin kupiła obraz w Australii

Kinga Rusin w Australii
co kraj to obyczaj;-)))
A kogo to obchodzi za darmo go nie chce nie podniecaj sie byle czym
Australia świetnie miejsce do zwiedzania, też polecam 😉
Z lisem w tle…
Ciekawe doświadczenie! Nawet nie wiedziałam że ich sztuka jest tak znana!
Piekny
Nawet za darmo bym tego nie chciała
No się nie znasz
nie wiem czy się chwali, według mnie to raczej pokazuje po prostu
Fajnie 🙂 podoba mi się taka sztuka! wspaniale jest przywieźć coś lokalnego z podróży 🙂