M jak miłość (odc. 1451): Artur będzie miał jeszcze jedną córkę! Wzruszający finał serialu

W M jak miłość Marek, który przeniósł się do dalekiej Australii, nie przyjedzie na ślub adoptowanej przed laty przez niego i Hankę (Małgorzata Kożuchowska) Uli. Dziewczyna wychowywała się w patologicznej rodzinie, a potem trafiła do domu dziecka. Tego samego, w którym dorastała niegdyś Hanka.

Mostowiakowie przygarnęli dwie przyjaciółki, Ulę i Natalię (Marcjanna Lelek). Tak stworzyli im ciepły dom, wraz z ich jedynym biologicznym synkiem, Mateuszem (Krystian Domagała). Kiedy Hanka Mostowiak zmarła w wyniku tragicznego wypadku i pęknięcia tętniaka, Marek długo przeżywał żałobę, potem związał się z Ewą (Dominika Kluźniak). W końcu para wyjechała na Antypody. Ten pomysł scenarzystów M jak miłość był spowodowany tym, że Kuszewski odszedł z serialu.

Marek wróci do M jak miłość?

Gdy okazało się, że serialowa Ula weźmie ślub, fani serialu mieli nadzieje, że na ten jeden odcinek w serialu pojawi się znów Kuszewski. Tak się nie stało. Ktoś jednak musi poprowadzić Mostowiakównę do ołtarza. Tym kimś będzie najstarszy mężczyzna w rodzinie, czyli Artur.

W 1451. odcinku M jak miłość zobaczymy, jak dumny i przejęty swą rolą Rogowski poprowadzi Ulę do ołtarza, gdzie czekać będzie na nią wzruszony Bartek. Ślubu udzieli grabiński ksiądz (Maciej Damięcki). Artur wycałuje Ulę tak szczerze, jakby oddawał za żonę Bartkowi swoją własną córkę Basię (Maja Wudkiewicz).

Ten ślub to dla lekarza miłe wytchnienie po kłopotach, które ostatnio nękały Rogowskich. Chodzi o chorobę - boreliozę, która trapiła Artura oraz aferę z pedofilem, nękającym Basię (Maja Wudkiewicz). Na chwilę podczas wesela Uli, teraz Mostowiak-Lisieckiej, Artur zapomni o swoich zgryzotach.