Monika Olejnik rozgadała się o tym, jak traktowano w telewizji Annę Wendzikowską. Jej słowa przeczą narracji gwiazdy "DDTVN"
Anna Wendzikowska latami pracowała w Dzień Dobry TVN, gdzie miała szansę przeprowadzić setki wywiadów, w tym z hollywoodzkimi gwiazdami. Niedawno pożegnała się z telewizją, po czym oskarżyła ją o mobbing.
Byłam poniżana, gnębiona, codziennie drżałam o pracę. Niby „gwiazda telewizji”, a ja byłam traktowana jak dziewczynka z podstawówki, którą co chwilę bije się po łapkach za każde niedociągnięcie. Tak naprawdę byłam w swoim schemacie niewidzialności, niedocenienia i ciągłego udowadniania swojej wartości. (…) Kiedy zdjęto z anteny moje wejścia, w studio usłyszałam: „Sorry, Anka, nie oglądasz się”. Pomyślałam, cóż, trudno, chodzi o dobro programu. Ale coś mnie tknęło i sprawdziłam wyniki oglądalności z ostatnich tygodni. W momencie mojego wejścia wykres oglądalności pikował w górę. Wtedy usłyszałam: „oglądalność nie jest najważniejsza” – brzmiał fragment wyznania, które wrzuciła do sieci.
Zaraz po niej głos zabrała m.in. Monika Richardson, która również przekonywała, że padła ofiarą mobbingu. O sprawie Ani stało się naprawdę głośno. Swoje wsparcie dla niej zadeklarowały dziesiątki gwiazd.
Monika Olejnik o Annie Wendzikowskiej. Co powiedziała?
Nieco większy sceptycyzm zachowała gwiazda TVN24, Monika Olejnik, która w rozmowie z Plotkiem, wyznała, że nigdy nie miała nieprzyjemnych sytuacji w telewizji, choć przecież pracuje w niż już od ćwierćwiecza.
Nigdy nie miałam nieciekawych sytuacji w pracy, nigdy nie pracowałam z panią Wendzikowską – rozpoczęła swój wywód.
Dodała, że jest zdzwiona tym, co przekazała Wendzikowska, albowiem wydawało się jej, że jest traktowana przez stację jak gwiazda.
Jestem zaskoczona tym, co napisała, bo wydawało mi się, że zawsze była traktowana jak gwiazda, spełniała swoje marzenia. Kiedy chciała lecieć do LA na Oscary, to leciała. Trudno mi cokolwiek powiedzieć. Jeśli jest jakiś problem, to powinna go rozwiązać na drodze prawne – uzupełniła.
Na zakończenie tego wątku opowiedziała co nieco o pracy w mediach. Jak zauważyła, dziennikarze muszą często pracować w późnych godzinach. Rzadkością nie są też nagłe wezwania do pracy, by relacjonować jakieś wydarzenie.
Trzeba reagować, ale jeżeli jesteś dziennikarzem, to nie znaczy, że o 21 idziesz spać, bo czasami może się coś wydarzyć o 22 i musisz przyjechać do pracy relacjonować to wydarzenie. Ja miałam taką sytuację, kiedy pracowałam jako dziennikarka w Sejmie. Robiłam to w nocy, nad ranem, w ciągu dnia. Godziny nie były ważne – zaznaczyła weteranka polskiego dziennikarstwa.
A wy komu wierzycie?
