Krzysztof Skórzyński w "DDTVN" o kulisach konkursu skoków, gdy wycofał się Kubacki. Przejmujące sceny. "Wydarzyło się coś dramatycznego"
Dawid Kubacki musiał nagle opuścić konkurs skoków, ponieważ stan zdrowia jego żony uległ pogorszeniu. Sportowiec od kilku lat jest szczęśliwym mężem Marty, a para wspólnie wychowuje dwie córki: Zuzannę i Maję. Drugą ciążę zakochani długo trzymali w tajemnicy i dopiero na kilka dni przed porodem pochwalili się, że ponownie zostaną rodzicami. Ich młodsza pociecha przyszła na świat na początku tego roku.
Skoczek mógł się ostatnio pochwalić nie tylko szczęśliwym czasem w życiu prywatnym, ale też kolejnymi sukcesami sportowymi. Niestety w niedzielę rano jego żona trafiła do szpitala, a on natychmiast przerwał udział w zawodach i wrócił do Polski.
Kibice natychmiast zaczęli dopytywać, co się dzieje, gdy wydano komunikat o tym, że Dawid nie wystartuje w kolejnym konkursie. Sprawę po czasie wyjaśnił sam skoczek.
Dawid Kubacki wydał komunikat o stanie zdrowia żony
W poniedziałek skoczek zamieścił na Instagramie bardzo przejmujący wpis. Opublikował zdjęcie swojej żony Marty, która pozuje razem z ich córeczkami. Wyjaśnił, że aktualnie jest hospitalizowana ze względu na problemy kardiologiczne, a lekarze walczą o jej życie.
Mój nagły powrót do domu…. jestem wam winien słowo wyjaśnienia. Moja żona Marta wylądowała w szpitalu z przyczyn kardiologicznych, jej stan jest ciężki i lekarze walczą o jej życie. Jest w dobrych rękach, to silna dziewczyna, wiem że będzie walczyła. Oczywiście to dla mnie koniec sezonu ale nie to jest teraz najważniejsze – przekazał skoczek narciarski.
Do skoczka dotarło ogromne wsparcie od fanów, rywali i gwiazd show-biznesu. Co zdradził Krzysztof Skórzyński?
Krzysztof Skórzyński o Marcie Kubackiej w DDTVN
Krzysztof Skórzyński relacjonuje dla TVN konkursy skoków narciarskich. Był obecny także w momencie, gdy Dawid Kubacki zrezygnował z konkursu i pilnie wrócił do swojej żony do Polski. We wtorek o poranku w DDTVN dziennikarz opowiedział, co działo się na miejscu.
Zawieszam głos, wiecie dlaczego? Bo mam do tej sprawy bardzo osobisty stosunek, bo ja znam i Dawida, i Martę. Ja wam powiem, jak to wyglądało z naszej perspektywy. Przed godziną 14 dostaliśmy wiadomość z Polskiego Związku Narciarskiego, że o godzinie 14 wszyscy musimy być w takim miejscu — to się nazywa mix zona — to jest takie miejsce dla dziennikarzy pod skocznią, gdzie robi się wywiady. Wtedy zszedł do dziennikarzy na tę strefę Thomas Thurnbichler, trener reprezentacji, który miał takie krótkie wystąpienie, mówił o tym, że z powodów osobistych Dawid jest zmuszony wrócić do domu - opowiadał prowadzący.
Dziennikarze zostali również poproszeni o uszanowanie prywatności Dawida i niezadawanie mu pytań.
Powiem wam zupełnie uczciwie, że nie mieliśmy wątpliwości ani przez moment, że wydarzyło się coś dramatycznego. Jeżeli się wycofuje w takich okolicznościach zawodnika, który bije się o zwycięstwo w Pucharze Świata, a przynajmniej o podium w całym Pucharze Świata to wiedzieliśmy, że jest bardzo źle. Zostaliśmy poproszeni o uszanowanie prywatności Dawida i niezadawanie pytań, więc czekaliśmy na te oficjalne informacje (...).
Krzysztof dodał również, że po rezygnacji Dawida wszyscy chcieli, aby konkurs jak najszybciej się skończył. Na antenie przekazał też słowa wsparcie dla skoczka.
Do końca tego konkursu staliśmy w gronie dziennikarzy i przysięgam państwu, my już chcieliśmy, żeby to się zakończyło, żeby ten konkurs był czymś tak niematerialnym. Dawid, Marta jesteśmy z wami całym sercem, modlimy się za was, za wasze dzieci, za waszą maleńką córeczkę wierzymy, że to się skończy dobrze - dodał.
My podobnie jak Krzysztof czekamy jedynie na dobre wieści w sprawie stanu zdrowia Marty Kubackiej.
