"Powinien zniknąć na sześć miesięcy". Monika Richardson poucza Antka Królikowskiego. Padło też sporo słów pod adresem jego matki

Ja znam Antka od dłuższego czasu. Kiedyś spotkaliśmy się w Telewizji Polskiej. Spotkałam go w kuluarach, wyszliśmy na papierosa, chociaż ja nie palę i powiedziałam mu - Antek - mniej znaczy więcej. To jest bardzo ważna lekcja, której ja sama nie odrobiłam, bo zawsze najpierw mówię, potem myślę. Antek ma teraz taki czas i bardzo dobrze go użył, że powinien zamilknąć. Nawet na sześć miesięcy. To będzie jego zdaniem największy sukces i tego mu życzę. Media mogą wtedy przemyśleć jego. Bo Antek jest bardzo utalentowanym, mądrym, inteligentnym, błyskotliwym, fajnym, fotogenicznym facetem, który ma bardzo dużo do zaoferowania, tylko popełnił parę błędów, jak każdy z nas. No i teraz jest ten czas, żeby to przemyśleć, posypać głowę popiołem i poczekać na odpowiednią propozycję.

Antek jest dorosły. Co ma na forever być jego mamusią, która mówi, nie nie ruszajcie Antka? Ona mówi – Antek jest dorosły, podejmuje własne wybory, popełnia własne błędy. Ja swoje błędy popełniłam, teraz on popełnia błędy na własny rachunek. Absolutnie ją rozumiem. Absolutnie się z nią solidaryzuję.

Ja byłam linczowana tyle razy, że nie jestem w stanie tego skomentować. Jakoś tak lubimy wcisnąć swoje trzy grosze i wypowiedzieć się z pozycji moralnej wyższości. Ja nie mam te moralnej wyższości, więc nie mam nic do dodania.