Brak Tomasza Wolnego na koncercie TVP dla powstańców. Maciej Orłoś reaguje na krytykę
Zmiana prowadzących podczas koncertu "Warszawiacy śpiewają (nie)zakazane piosenki" wywołała niemałe poruszenie wśród widzów. Głos w sprawie zabrał Maciej Orłoś. Przypomniał, co w tym wieczorze było najważniejsze.
Koncert "Warszawiacy śpiewają (nie)zakazane piosenki", który odbył się 1 sierpnia w Warszawie, to jedno z najbardziej komentowanych wydarzeń roku. W repertuarze eventu upamiętniającego 81. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego znalazły się hymny zrywu i pieśni patriotyczne, wykonywane przez chór pod kierunkiem Jana Stokłosy oraz zaproszonych artystów. Wydarzenie końcowo nie było prowadzone przez Tomasza Wolnego – jego rolę przejęli Justyna Dębik-Kluge i Robert Stockinger.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Edward Miszczak o Karolinie Gilon. "Życie w show-bizie jest bardzo brutalne"
Maciej Orłoś zabiera głos ws. braku Tomasza Wolnego na koncercie TVP
Brak Tomasza Wolnego na czele wydarzenia zaowocował lawiną komentarzy w mediach społecznościowych. Widzowie podkreślali, że koncert stracił "duszę" bez swojego wieloletniego gospodarza. Nawet grupa 20 żyjących powstańców warszawskich wystosowała list do TVP i Muzeum Powstania Warszawskiego z apelem o przywrócenie Wolnego jako prowadzącego, ale ich prośba została przez stację zignorowana.
CZYTAJ TAKŻE: Prowadząca koncert "(Nie)zakazane piosenki" zabrała głos. "Nie zgadzam się na manipulowanie starszymi ludźmi"
Teraz głos w sprawie sytuacji postanowił zabrać Maciej Orłoś. Przypomniał, że miał zaszczyt prowadzić koncerty w latach 2014–2016, ale po odejściu z Telewizji Polskiej nie było możliwości, by nadal pełnił tę funkcję. Według niego, w koncercie chodziło o coś zupełnie innego niż o to, kto jest gospodarzem.
Rola prowadzącego jest istotna, oczywiście, ale najważniejsza jest pamięć o Powstaniu, o Powstańcach, niezwykła atmosfera tego wieczoru. Pełna i wzruszeń, i uśmiechu, i dobrej energii. No i muzyki, oczywiście – czytamy.
Dziennikarz przywołał też osobiste motywacje – jego dziadek walczył w Powstaniu, co tylko podkreślało znaczenie koncertu dla niego osobiście.
Mój dziadek, Henryk Orłoś, walczył w Powstaniu, mój ojciec – wtedy 8-latek – wraz z mamą, moją babcią, cudem uniknęli śmierci przez rozszerzanie. Również dlatego – z tych osobistych, rodzinnych powodów – te koncerty były dla mnie niezwykle ważne – dowiadujemy się.
Według Orłosia, debata powinna skupić się na hołdzie dla bohaterów, a nie na zmieniającym się składzie prowadzących. "Moim zdaniem, z całym szacunkiem dla prowadzących te piękne koncerty, to jednak nie oni są pierwszoplanowi i to nie oni powinni dominować w rozmowach (...)" – dodał.