Mariusz Walter ujawnił PRAWDĘ o "Big Brotherze". Stoczył prawdziwą BATALIĘ o udział Janusza Dzięcioła

"Big Brother" okazał się wielkim hitem w Polsce. Mało brakowało, a nie wystąpiłby w nim Janusz Dzięcioł, późniejszy zwycięzca programu. Mariusz Walter długo walczył o uczestnika z pomysłodawcą reality show. "Jak go nie wyrzucisz, to zabiorę ci format" – miał usłyszeć współzałożyciel TVN, o czym czytamy w książce autobiograficznej pt. "Miłość i telewizja" (Wyd. Marginesy).

Martyna Wojciechowska i Janusz DzięciołMartyna Wojciechowska prowadziła "Big Brothera", kiedy wygrywał Janusz Dzięcioł
Źródło zdjęć: © KAPIF | twasowski
Sergiusz Królak

Mariusz Walter jako współzałożyciel TVN-u odpowiadał za wprowadzenie kilku popularnych formatów rozrywkowych. Jednym z nich był "Big Brother", który zadebiutował na ekranie wiosną 2001 roku i z miejsca stał się hitem telewizji. Uczestnicy pierwszej edycji szybko stali się celebrytami, a wielu z nich do dziś żyje w świadomości Polaków. Zwycięzcą "BB" został Janusz Dzięcioł, wówczas 47-letni komendant straży miejskiej oraz kochający mąż i ojciec. Po latach wyszło na jaw, że zmarły w 2019 roku mężczyzna stał się przyczyną ostrej kłótni między założycielem TVN-u a pomysłodawcą reality show. Więcej o tej sprawie możesz przeczytać w wydanych pośmiertnie wspomnieniach Waltera.

Michał Wiśniewski: "Nina Terentiew jest częścią naszej rodziny"

Mariusz Walter, Zofia Turowska: "Miłość i telewizja" [FRAGMENT KSIĄŻKI]

(...)

O formacie "Big Brother" powiedział nam Darek Gąsiorowski, szef zakupów, który wrócił zachwycony tym pomysłem z wizyty w Endemolu. Parę miesięcy później w Holandii, a potem we Francji, w Hiszpanii i Niemczech program zaczął robić karierę. Pruderyjna polska prasa, chociaż nie widziała jeszcze programu, ogłosiła: bezmyślna telewizja doprowadza do zła i propagowania nagannych zachowań, zaprzecza normom moralnym, z którymi i tak nie jest za dobrze. To zaledwie wstęp do eksplozji oburzenia, która następuje, gdy TVN oświadcza, że zakupił ten format i zamierza ruszyć z "Big Brotherem" w Polsce. Szpalty w gazetach zaroiły się felietonami wieszczącymi moralny walec przejeżdżający przez delikatne pole nowalijek. Wgniecie je w ziemię, rozgniecie jak dojrzałe pomidory. Czeka nas zagłada.

Mam wewnętrzną pewność – ten program odniesie sukces w Polsce, także z racji promocji, jaką robią mu zastępy pisarzy, dziennikarzy oraz pisarczyków i dziennikarzyn. Ratingi i duża widownia zagwarantowane. Liczy się tylko jedno pytanie – kiedy?

Jan Wejchert: Decyzja o emisji "Big Brothera" nie przyszła łatwo. Nasi specjaliści widzieli kogo innego w programie niż specjaliści Endemola. Castingi kończyły się kłótniami. Tłumaczyliśmy im, że musimy uszanować pewne przyzwyczajenia polskich widzów. To nie jest Holandia, gdzie na każdym rogu stoi sklep po*no. W Warszawie, inaczej niż w Amsterdamie, panienki nie wystają w oknach. Zdarzało się, że przyjeżdżał sam John de Mol i awanturował się, że trzeba robić jak największą drakę, a nie wszystko tonować. Mariusz uczestniczył w kilku castingach…

Mariusz Walter: W pierwszym castingu do "Big Brothera" bierze udział tylu prawdziwie ciekawych ludzi, że musimy stworzyć wiele zespołów, żeby nie przegapić pereł. Na jednym z castingów wpada mi w oko pan w dojrzałym już wieku, strażnik z małego miasta, Janusz Dzięcioł (późniejszy poseł na Sejm). Moi koledzy z komisji castingowej też uważają, że to całkiem ciekawy jegomość. Format jednak został przygotowany przez Endemol w każdym detalu, łącznie z tym, jakie typy osobowości mają się w programie znaleźć, i dla nie najmłodszego pana, który z wyraźnym wzruszeniem mówi o swojej rodzinie, według tych kryteriów nie ma miejsca. John de Mol niecierpliwi się, że zwlekamy ze startem.

Zwlekamy, bo chcemy się dowiedzieć, jak program sprawdzi się w Hiszpanii, kraju podobnym do Polski pod względem rozmiaru i mentalności, jak wielkie wzbudzi oburzenie. Odnosi tam sukces, z opiniami od wspaniałych po mieszające hiszpańskiego "Big Brothera" z błotem. Trzeba zaczynać. Gnębi mnie jedno – spadek wyników stacji z chwilą, gdy "Big Brother" się skończy. Moje inżynierskie myślenie biegnie tak: odniesiemy sukces, a potem spadniemy, bo nie mamy nic w zanadrzu, co da taki poziom oglądalności. Mówię o tym Johnowi de Molowi w Cannes w czasie festiwalu, gdzie wybraliśmy się razem z Jankiem. Dom "Big Brothera" w Sękocinie (na terenie fabryki chipsów) już się buduje.

John de Mol odpowiada z rozdrażnieniem:

– Jak będziecie zwlekać ze startem, przestanę się wami interesować. Wasze czekanie rodzi podejrzenia na rynku.

– Jeśli zaoferujesz nam coś o podobnym potencjale jak "Big Brother", to zaczniemy w parę tygodni…

– Odpowiedz Mariuszowi – nalega Janek.

De Mol wyznaje szczerze:

– Nie mam nic, co mogłoby dorównać temu formatowi.

Mówi prawdę, o czym przekonujemy się po pewnym czasie – kolejne formaty, takie jak "Milionerzy", stają się popularne, ale żaden nie dorównuje "Big Brotherowi".

Pomysłodawca "Big Brothera" nie chciał Janusza Dzięcioła w programie. "Za stary na ten format"

Ogłaszamy termin startu: marzec 2001. Ekipa techniczna zgrana perfekcyjnie. Piotr [Walter] – wówczas członek zarządu spółki akcyjnej TVN-u i wiceprezes stacji – gotowy marketingowo (rozpoczął rozmowy z Telekomunikacją Polską w sprawie SMS-ów, które widzowie mieliby słać, by głosować na uczestników programu).

Nagle rozpętuje się afera. De Mol odrzuca kandydaturę Dzięcioła: za stary na ten format, poza targetem reklamowym, wyróżnia się za bardzo od innych wiekiem.

Wierzę w pana Dzięcioła, choć najmniej z nich wszystkich pasuje do programu. Ma swoją wewnętrzną godność. Jestem pewien, że jego zachowania w tym pudle śmiechu i tragedii ludzkich będą pewnym drogowskazem dla innych.

Rozdzwaniają się telefony. Krótka i nerwowa rozmowa z de Molem.

– Jak go nie wyrzucisz, zabiorę ci format – grozi.

Łączy się z nim Bruno [Valsangiacomo], próbuje tłumaczyć, że jeśli ja się upieram, to wiem, co mówię.

Bez skutku.

– Nie dam wam zbabrać tego formatu! – John piekli się coraz bardziej.

Na końcu dzwoni Jan. Nie uzyskuje pełnej zgody, ale oddala zagrożenie wycofania umowy. Spór zostaje zażegnany, ale nie rozstrzygnięty.

Sukces programu pokaże, czy miałem rację; ewentualna klęska sprawi, że coś niemiłego się między nami stanie.

Janusz Dzięcioł wygrywa w cuglach. Finał pierwszej edycji "Big Brothera" ogląda prawie dziewięć milionów widzów, najlepszy wynik w historii TVN-u. Dzięcioł wygrywa pół miliona złotych. Telewizja TVN zarobiła na Wielkim Bracie co najmniej 70 razy więcej.

Miałem rację. Ktoś potem napisał, że TVN zrobił najbardziej cywilizowaną wersję "Big Brothera" i olbrzymia w tym zasługa Dzięcioła. Dla mnie najważniejsze jest, że bicie w mediach piany wokół szkodliwości tego programu okazało się niepotrzebne, tak jak wieszczenie wielu krytyków, że to koniec świata wartości.

Jan Wejchert: Cały czas nasz człowiek, najczęściej Edward Miszczak, pilnował w reżyserce, żeby realizatorzy nie zrobili jakiejś głupoty. Mogli wsadzić nas na jakąś minę. I to taką, że lecielibyśmy długo na księżyc. Utrzymaliśmy przyzwoity standard. Z małymi wpadkami.

Bożena Walter: Mój mąż bardzo uważał, by w tym programie nie przekraczać pewnych granic. "Big Brother" atakowano, ale im był owięcej krytyki, tym większą miał popularność.

Jan Wejchert: "Big Brother" – największe przedsięwzięcie technologiczne, jakie kiedykolwiek podjęliśmy, ale też znakomite posunięcie programowe. Przełomowy moment. W domu Wielkiego Brata zamykali się dorośli ludzie, którzy samodzielnie podejmowali decyzję o tym, że chcą wziąć udział w eksperymencie. Program wzbudził niemałą krytykę, mimo to zapewnił stacji stałe miejsce pośród pierwszej czwórki nadawców telewizyjnych w kraju.

Okładka książki
Okładka książki Mariusza Waltera © Wydawnictwo Marginesy
Martyna Wojciechowska i Janusz Dzięcioł
Martyna Wojciechowska i Janusz Dzięcioł pracowali razem przy "Big Brotherze" © KAPIF | twasowski
Wybrane dla Ciebie
Agnieszka Maciąg była zamężna dwa razy. Wzięła ślub z synem znanej aktorki
Agnieszka Maciąg była zamężna dwa razy. Wzięła ślub z synem znanej aktorki
Justyna Steczkowska żegna Agnieszkę Maciąg. Te słowa dogłębnie poruszają
Justyna Steczkowska żegna Agnieszkę Maciąg. Te słowa dogłębnie poruszają
Joanna Szczepkowska "idzie pod Belweder". Nawołuje do PROTESTÓW przeciwko Nawrockiemu
Joanna Szczepkowska "idzie pod Belweder". Nawołuje do PROTESTÓW przeciwko Nawrockiemu
Anna Mucha wstrząśnięta śmiercią Agnieszki Maciąg. Zwróciła się do jej męża: "Słowa nie oddadzą"
Anna Mucha wstrząśnięta śmiercią Agnieszki Maciąg. Zwróciła się do jej męża: "Słowa nie oddadzą"
Agnieszka Maciąg inspirowała tysiące kobiet. Tak wypowiadały się na temat jej publikacji
Agnieszka Maciąg inspirowała tysiące kobiet. Tak wypowiadały się na temat jej publikacji
Agnieszka Maciąg i jej OSTATNI wpis. Teraz te rozrywają serce
Agnieszka Maciąg i jej OSTATNI wpis. Teraz te rozrywają serce
Martyna Wojciechowska o pierwszym spotkaniu z Agnieszką Maciąg. "Patrzyłam na nią z zachwytem"
Martyna Wojciechowska o pierwszym spotkaniu z Agnieszką Maciąg. "Patrzyłam na nią z zachwytem"
Klaudia El Dursi oszałamia BOSKĄ figurą. Problemy zdrowotne zmusiły ją do zmiany diety
Klaudia El Dursi oszałamia BOSKĄ figurą. Problemy zdrowotne zmusiły ją do zmiany diety
Agnieszka Maciąg musiała uciekać z córką przed powodzią. Jej mąż został na miejscu
Agnieszka Maciąg musiała uciekać z córką przed powodzią. Jej mąż został na miejscu
"Cudem przeżyłam". Wypadek samochodowy zmienił życie Agnieszki Maciąg
"Cudem przeżyłam". Wypadek samochodowy zmienił życie Agnieszki Maciąg
Agnieszka Maciąg nie żyje. Tak mówiła o późnym macierzyństwie
Agnieszka Maciąg nie żyje. Tak mówiła o późnym macierzyństwie
Agnieszka Maciąg nie żyje. W ostatnim czasie zmagała się z okrutną chorobą
Agnieszka Maciąg nie żyje. W ostatnim czasie zmagała się z okrutną chorobą
ZATRZYMAJ SIĘ NA CHWILĘ… TE ARTYKUŁY WARTO PRZECZYTAĆ 👀