Marcin Najman ujawnił kulisy "Big Brothera". Bez taryfy ulgowej dla Jakimowicza

Marcin Najman brał udział w celebryckiej edycji "Big Brothera", a po latach opisał, co działo się za kulisami reality show. Na łamach swojej autobiografii wspomniał o tym, co działo się między Jarosławem Jakimowiczem i Jolą Rutowicz. "Byliśmy świadkami medialnego romansu. Chcę wierzyć, że Jakimowicz nie robił tego z cynicznych pobudek" – podsumował bokser.

Rutowicz, Jakimowicz i NajmanJola Rutowicz, Jarosław Jakimowicz i Marcin Najman
Źródło zdjęć: © KAPIF

Marcin Najman w 2008 roku uczestniczył w specjalnej edycji "Big Brothera" z udziałem celebrytów. W drugim tygodniu nominacyjnym otrzymał najwięcej nominacji od uczestników, a widzowie wyeliminowali go z programu. Po latach wrócił do wspomnień związanych z udziałem w "Big Brotherze" i opisał, co działo się na planie reality show.

W swoich wspomnieniach pt. "Niegrzeczny żywot Najmana" ujawnił m.in. warunki kontraktu, jaki zawarł z produkcją. Przed wejściem do Domu Wielkiego Brata dostał zgodę na to, że będzie mógł kontynuować treningi do walk bokserskich ze swoim trenerem. Poruszył też temat romansu Jarosława Jakimowicza i Joli Rutowicz, którego aktor z "Młodych wilków" wyparł się w swojej autobiografii z 2019 roku.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo:

Zapytaliśmy Edytę Górniak, czy pogodzi się z Justyną Steczkowską. Postawiła jeden warunek

Marcin Najman, "Niegrzeczny żywot Najmana" [FRAGMENT KSIĄŻKI]

(...)

Wszystkich uczestników spotkałem w studiu w dniu premiery, jeszcze przed wejściem na antenę. I pierwsze zdziwienie – jest też inny bokser i też wagi ciężkiej, Albert Sosnowski, z którym osobiście się wcześniej nie znaliśmy, ale wiedzieliśmy o sobie dużo, bo dwa lata wcześniej dostałem propozycję walki z nim od jego ówczesnego promotora, Krzysztofa Zbarskiego. Do walki nie doszło, ponieważ czekałem wówczas na potyczkę z Przemysławem Saletą, która była dla mnie bardziej prestiżowa. "No, dobra – pomyślałem – liczą zapewne, że się w końcu pobijemy". Źle sobie jednak obliczyli czas; faktycznie mogło dojść do bijatyki pomiędzy mną Albertem, ale to było kilka lat później w programie "Fun Raport", w którym on był gościem, a ja współprowadzącym. W domu Wielkiego Brata raczej nie wchodziliśmy sobie w drogę, a nawet śmiem twierdzić, że trochę się z Albertem polubiliśmy. Choć – oprócz wspólnego dla nas obu sportu – byliśmy kompletnie innymi typami osób.

Patrzę dalej – Gulczas... "Przecież on już był – pomyślałem. – OK, nie wnikam". Następnie Marcin Miller "Boys" – gwiazdor disco polo, dwie Rosjanki, jedna to aktorka, a druga piosenkarka; szczerze przyznaję, że widziałem je wtedy pierwszy raz w życiu.

Umówmy się, gwiazd z najwyższej półki w ogóle tam nie było. Chyba że uznamy, iż rola Jarka Jakimowicza w "Młodych wilkach" daje mu taki status. Według mnie, nie daje, ale nie mnie to oceniać.

Rozglądałem się dalej – jakaś kolejna piosenkarka, której nie znałem, aż w końcu wisienka na torcie... Jola Rutowicz. "O Boże, dobra, wariatka" – pomyślałem, oceniając ją wyłącznie po ubiorze i wpisując się tym samym w rzeszę niemyślących ludzi, oceniających innych wyłącznie po wyglądzie. Czy sława domu Wielkiego Brata jest uzasadniona? Zastanawiałem się, jak tam jest w środku, byłem bardzo ciekawy – ta cecha, jak już pisałem, towarzyszy mi od dzieciństwa. Najbardziej zauważalne było dla mnie ogromne ciepło od wszędzie na suficie zamontowanych reflektorów i świateł. "Ciepło – pomyślałem – może i dobrze, łatwiej będzie mi waga schodziła podczas przygotowań do walki".

Przyszedł czas i zostałem wywołany przed kamery; była to transmisja na żywo. Każdy kolejny uczestnik wchodzący do domu zasiadał przy dużym, podłużnym stole znajdującym się w kuchni. Po chwili siedzieliśmy już przy nim wszyscy. Pierwsze godziny z moimi nowymi koleżankami i kolegami upływały pod znakiem ekscytacji. Wszyscy dowcipni, koleżeńscy, uprzejmi. Przeczuwałem, że ten stan rzeczy długo się nie utrzyma. Przecież takiej sielanki nikt by nie oglądał i wówczas – eureka – zrozumiałem, po co "na pokładzie" znalazła się Jola. Irytowała większość uczestników, wydawało mi się, że nie najlepiej jej uszczypliwości i komentarze znosi Albert Sosnowski. Ja natomiast próbowałem wyrobić sobie o niej zdanie, a w przerwach poprawiałem jej błędy językowe, które dość często popełniała; nie robiłem tego złośliwie, po prostu uważam, że warto mówić poprawnie i warto uczyć się całe życie, bo tylko wtedy się rozwijamy. A gdy tego nie robimy, cofamy się. Nie ma czegoś takiego jak stanie w miejscu ze swoim umysłem.

Z upływem godzin i dni u większości mieszkańców narastało negatywne nastawienie do Joli.

Pamiętam, że zawsze, czy to w przedszkolu, czy w szkole, był w klasie ktoś, kogo grupa nie lubiła, a nawet mu dokuczała. Ta sytuacja na coś takiego mi wyglądała. Właśnie dlatego starałem się często być w opozycji do innych i starałem się darzyć Jolę w miarę sympatią, choć czasami nie było to łatwe. Nie chcę, by zabrzmiało to górnolotnie, ale dzięki wielkiej miłości, jaką obdarzyła mnie moja mama, wytworzyła się u mnie empatia, szczególnie w stosunku do ludzi słabszych i gnębionych. To sprawiało, że w przedszkolu jako jedyny tańczyłem i bawiłem się z dziewczynką, z którą nikt nie chciał mieć nic do czynienia, bo urodziła się niepełnosprawna. Na szczęście Jola szybko wpadła w oko Jarkowi Jakimowiczowi i już miała oparcie. Trzeba tu uczciwie dodać, że i Jarek wpadł w oko Joli i byliśmy świadkami medialnego romansu. Chcę wierzyć, że Jakimowicz nie robił tego z cynicznych pobudek, czyli choćby dlatego, by zdobyć jak najwięcej widzów, którzy pozwoliliby mu utrzymać się jak najdłużej w programie, lecz dlatego, że Jola naprawdę wpadła mu w oko. A wy jak to oceniacie?

Czasami jednak w przypływie beztroskiej głupoty i mnie zdarzało się być wobec Joli nie w porządku. Przyznaję się, że to ja byłem prowodyrem i pomysłodawcą zamknięcia jej wielkiego, pluszowego jednorożca w piekarniku... No cóż, nikt nie jest idealny.

Pierwszy tydzień zleciał szybko, a wszyscy sprawiali wrażenie, że się dobrze bawią. Mnie nurtowało jedno pytanie: czy sceny z ubikacji też sobie w tej reżyserce oglądają? "Jeżeli tak, to tym gorzej dla nich..." – pomyślałem. Te zagadnienia z każdym dniem stawały się jednak coraz mniej istotne. Po kilku dniach miałem wrażenie, że wszyscy się przyzwyczajali do otoczenia i zapominali o wszędobylskich kamerach. Oprócz zabawy, można było też dostrzec pierwsze elementy rywalizacji. Jak myślicie, u kogo? Oczywiście u dziewczyn; co chwilę było słychać śpiew Sashy i Kasi Novej. Prawie się przekrzykiwały. Jako wykształcony muzyk oceniłem, że tę rywalizację wygrywa w cuglach młoda Rosjanka. Ale z drugiej strony "Big Brother" to nie festiwal, a program rozrywkowy i niekoniecznie chodziło o to, kto ładniej śpiewa.

Kolejna rzecz, którą byłem zdziwiony, to fakt, że Wielki Brat okazywał się jednak człowiekiem i zawsze wieczorem dostarczał do domu dwie 0,7. Chłopaki się bawili, ja natomiast musiałem trenować, więc co najwyżej mogłem się napić herbaty z miodem. Ponoć po alkoholu wychodzi prawdziwe oblicze człowieka; jeżeli brać ten test na poważnie, chłopaki zachowywali się poprawnie. Gulczas, Boys i Albert. Nie naprzykrzali się mieszkańcom po wódzie, mało tego, zachowywali się wobec siebie bardzo solidarnie. Najszybciej z placu boju schodził z tej trójki Boys; powiem wprost, miał najsłabszą głowę. Miło jednak było usłyszeć, jak w nocy na łóżko nieopodal mojego, gdzie stacjonował Boys, doprowadzała go dwójka kolegów, a po ułożeniu go w bezpiecznej pozycji horyzontalnej meldowali do siebie: "Odholowany!".

Podsumowując pierwszy tydzień – Jarek zajmował się Jolą, chłopaki imprezowali, dziewczyny śpiewały, a ja trenowałem.

Okładka książki
Okładka książki © Instagram@marcin.najman
Wybrane dla Ciebie
Justyna Steczkowska żegna Agnieszkę Maciąg. Te słowa dogłębnie poruszają
Justyna Steczkowska żegna Agnieszkę Maciąg. Te słowa dogłębnie poruszają
Joanna Szczepkowska "idzie pod Belweder". Nawołuje do PROTESTÓW przeciwko Nawrockiemu
Joanna Szczepkowska "idzie pod Belweder". Nawołuje do PROTESTÓW przeciwko Nawrockiemu
Anna Mucha wstrząśnięta śmiercią Agnieszki Maciąg. Zwróciła się do jej męża: "Słowa nie oddadzą"
Anna Mucha wstrząśnięta śmiercią Agnieszki Maciąg. Zwróciła się do jej męża: "Słowa nie oddadzą"
Agnieszka Maciąg inspirowała tysiące kobiet. Tak wypowiadały się na temat jej publikacji
Agnieszka Maciąg inspirowała tysiące kobiet. Tak wypowiadały się na temat jej publikacji
Agnieszka Maciąg i jej OSTATNI wpis. Teraz te rozrywają serce
Agnieszka Maciąg i jej OSTATNI wpis. Teraz te rozrywają serce
Martyna Wojciechowska o pierwszym spotkaniu z Agnieszką Maciąg. "Patrzyłam na nią z zachwytem"
Martyna Wojciechowska o pierwszym spotkaniu z Agnieszką Maciąg. "Patrzyłam na nią z zachwytem"
Klaudia El Dursi oszałamia BOSKĄ figurą. Problemy zdrowotne zmusiły ją do zmiany diety
Klaudia El Dursi oszałamia BOSKĄ figurą. Problemy zdrowotne zmusiły ją do zmiany diety
Agnieszka Maciąg musiała uciekać z córką przed powodzią. Jej mąż został na miejscu
Agnieszka Maciąg musiała uciekać z córką przed powodzią. Jej mąż został na miejscu
"Cudem przeżyłam". Wypadek samochodowy zmienił życie Agnieszki Maciąg
"Cudem przeżyłam". Wypadek samochodowy zmienił życie Agnieszki Maciąg
Agnieszka Maciąg nie żyje. Tak mówiła o późnym macierzyństwie
Agnieszka Maciąg nie żyje. Tak mówiła o późnym macierzyństwie
Agnieszka Maciąg nie żyje. W ostatnim czasie zmagała się z okrutną chorobą
Agnieszka Maciąg nie żyje. W ostatnim czasie zmagała się z okrutną chorobą
Nie żyje Agnieszka Maciąg. Modelka i pisarka miała 56 lat
Nie żyje Agnieszka Maciąg. Modelka i pisarka miała 56 lat
ZACZEKAJ! ZOBACZ, CO TERAZ JEST NA TOPIE 🔥