To były ostatnie słowa Freddiego Mercury'ego. Po latach wygadał się jego partner
Freddie Mercury to niekwestionowana ikona światowej sceny muzycznej. Artysta, obok wybitnej kariery, prowadził również szalone życie prywatne. I choć przez lata utrzymywał, że miłością jego życia była Mary Austin, to serce wokalisty należało do kogoś innego. Chodzi o Jima Huttona, który był u boku lidera Queen do końca jego dni. W poniedziałek, 24 listopada mija 34. rocznica śmierci muzyka.
Freddie Mercury to nie tylko wybitny muzyk i wokalista, ale też... skandalista. W latach jego świetności media huczały na temat ciągłych imprez dla dziesiątek osób, ale i licznych romansów. Przez lata artysta ukrywał, że pociągają go mężczyźni. Zaręczył się nawet z "miłością swojego życia", jak miał w zwyczaju mówić o Mary Austin. Co prawda do końca życia utrzymywał z kobietą przyjacielskie relacje, jednak spokój i szczęście Freddie znalazł dopiero u boku fryzjera, Jima Huttona. Ten stał się nieodłącznym towarzyszem lidera Queen, a ich uczucie trwało latami, aż do śmierci muzyka.
Dominika Gawęda o życiu po rozwodzie. Jakie ma relacje z byłym mężem?
Początki znajomości Freddiego Mercury'ego i Jima Huttona. Muzyk musiał walczyć o względy swojego wybranka
Jim Hutton i Freddie Mercury poznali się w 1983 roku w klubie Cocabana. Początkowo lider zespołu Queen... dostał kosza od irlandzkiego fryzjera. Ten bowiem nie rozpoznał słynnego wokalisty, co tylko podkreśla fakt, że była to relacja pozbawiona blasku show-biznesu. Tego dnia jednak między nimi nie zaiskrzyło. Po raz kolejny widzieli się dopiero dwa lata później, spotykając się w jednym z angielskich pubów. I choć już wtedy między nimi zaiskrzyło, to ostatecznie przez następne kilka miesięcy nie mieli kontaktu. Mercury wziął jednak sprawy w swoje ręce, zdobył numer do Huttona i tak zaczęła się ich wspólna przygoda.
Freddy Mercury i Jim Hutton nie afiszowali się w mediach. Byli ze sobą do śmierci artysty
Pomimo bliskości i miłości, para nie afiszowała się swoim związkiem w mediach. Freddy bał się bowiem, że jego coming out może zaszkodzić mu w karierze. W tamtych czasach dużo mniej mówiło się o homoseksualizmie i muzyk nie wiedział, czego może spodziewać się po fanach i show-biznesie. Jak zdradził w swojej książce "Freddy Mercury i ja" Hutton, nie było to dla nich problemem.
Martwił się, jak coming out wpłynąłby na jego karierę, więc tego nie powiedział. Obaj uważaliśmy, że nasz związek i bycie gejem to nasza sprawa - zdradził w książce Hutton.
Ich życie było również pełne wzlotów i upadków. Hutton musiał znosić romanse Freddiego, jednak mimo wszystko to właśnie on był tym, któremu Mercury zaufał i oddał się całkowicie. Muzyk nazywał go swoim mężem, wręczając mu swego czasu obrączkę. Wspólnie przeżyli ponad 5 lat.
Zobacz też: Kuba Badach o TRUDNYCH początkach u boku Aleksandry Kwaśniewskiej. Ta rzecz przeszkadzała mu najmocniej
Ostatnie słowa Freddiego Mercury'ego. Relacja Huttona mrozi krew w żyłach
We wspomnianej książce "Freddy Mercury i ja" Hutton, nie tylko opisał ich relację i wspólne życie, ale też moment odejścia artysty. Wspomniał o ogromnym cierpieniu Freddiego, ale i przytoczył jego ostatnie słowa:
Freddie znów obudził się o szóstej rano i powiedział, co okazało się być jego ostatnimi słowami: "Siku, siku!". Chciał, by pomóc mu iść do łazienki. (...) Wyglądał strasznie słabo i musiałem go nieść.
Kontynuował:
Kiedy opuszczałem go z powrotem na łóżko, usłyszałem ogłuszający trzask. Brzmiało to tak, jakby jedna z kości Freddiego łamała się, pękając jak gałąź drzewa. (...) Krzyknął z bólu i wpadł w konwulsje.
Para pozostała razem do 24 listopada 1991 roku, kiedy to Freddie Mercury zmarł. W późniejszych latach Hutton również borykał się z poważnymi chorobami. Również był nosicielem wirusa HIV, a także miał nowotwór płuc. Odszedł w 2010 roku.