Małgorzata Kożuchowska nie miała lekko na planie "Plag Breslau". Patryk Vega nieźle dał jej w kość! "Ciągle mówił..." [WIDEO]

Podobałam się sobie. Bardzo chciałam zagrać coś zupełnie innego i czekałam tylko na taki pretekst, który pomoże mi i pozwoli na taką właśnie metamorfozę i przemianę. Patryk mi taką rolę zaproponował, długo rozmawialiśmy i zastanawialiśmy się wspólnie nad tym, jak ma wyglądać ta bohaterka. Jaką powinna mieć energię, jak powinna się ruszać, jak powinna mówić, bo też oprócz tego, że jest taka zmiana zewnętrzna i wizualna. Mówię trochę obniżonym głosem, co też pozbawiło mnie takiej wygody używania głosu w takiej skali jak to robie.

Ta metamorfoza też nie powstała tak na pstryknięcie, tylko pracowaliśmy nad nią, ładnych parę tygodni. Przymierzaliśmy różne peruki, zastanawialiśmy się nad kolorem. Troszeczkę nam to zajęło, ale kiedy doszliśmy do tego finalnego efektu, to ja byłam bardzo zadowolona. Testowaliśmy to też wysyłając zdjęcia znajomym i zdarzało się, że ludzie mnie nie poznawali. A najlepszym testem był pierwszy dzień na planie, bo ekipa nie wiedziała jak wyglądam i nikt mnie nie zaczepił i wtedy wiedziałam, że się udało.

Najcięższe dla mnie było używanie takiej energii bez energii. Ja jestem dosyć energetyczną osobą, raczej taką pozytywną i lubię szybkość w działaniu. A ta postać miała być tego wszystkiego pozbawiona. To było trudne, żeby narzucić sobie taką samodyscyplinę, żeby się tak powściągać cały czas i nawet jeżeli w jakimś dublu wydawało mi się, że podsypałam jakiegoś smaczku to Patryk ciągle mówił "Zdejmij to zdejmij, mniej, mniej mniej".