Wzruszający pogrzeb Marcina Leszczyńskiego. Poruszające sceny na cmentarzu
Marcin Leszczyński nie żyje. Mężczyzna, który wystąpił i zwyciężył w reality show "True Love" miał zaledwie 31 lat. Podczas jego pogrzebu zgromadziło się wielu jego przyjaciół i fanów. Nie brakowało wzruszeń.
Marcin Leszczyński był uczestnikiem reality show "True Love" i wygrał program. Zyskał popularność i przychylność widzów po tym, jak stwierdził, że swoją wygraną z programu, wynoszącą 22,5 tys. złotych, przekaże na cele charytatywne i słowa dotrzymał. Niedawno przekazano informację o jego śmierci.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rynkowski jazda pod wpływem alkoholu
Marcin Leszczyński nie żyje
Informację o śmierci sportowca i gwiazdy "True Love" przekazała jego programowa partnerka, Oliwia Ścierczak.
Nasze drogi się rozeszły 2 lata temu. Jednak dokładnie tydzień temu dostałam propozycję podcastu do jednego z portali, gdzie miałam wrócić wspomnieniami do programu i Marcina. Marcin, to były piękne miesiące w Kolumbii razem z naszą rodzinką "True Love". Spoczywaj w pokoju - napisała
Informację o jego śmierci potwierdził także klub LKS Drama Zbrosławice, w którym grał. Jego śmierć była ogromnym szokiem dla fanów oraz bliskich, a także dla społeczności piłkarskiej, która straciła nie tylko utalentowanego zawodnika, ale także przyjaciela i kolegę. Mężczyzna miał zaledwie 31 lat.
Pogrzeb Marcina Leszczyńskiego
Pogrzeb Marcina był wzruszającą ceremonią. Jak informował "Super Express", w kościele wokół urny ustawiono kosze białych kwiatów, a tuż obok zdjęcie mężczyzny. Po zakończeniu mszy świętej zgromadzeni rodzina, przyjaciele i fani wypuścili w niebo mnóstwo baloników w kolorze białymi czarnym, by upamiętnić Marcia Leszczyńskiego.
Życie Marcina skończyło się wcześnie, 31 lat to mało, mogło być jeszcze wiele lat życia przed nim. Królowa angielska powiedziała kiedyś: "Smutek jest ceną, jaką płacimy za miłość" (...) Chcę was prosić w jego imieniu żebyście go pamiętali, ale nie tylko zapalając świeczkę, byście pamiętali o nim w modlitwach - prosił na pogrzebie ksiądz.