Renata Dancewicz była znana z rozbieranych scen. Przyszyto jej złośliwą łatkę
Renata Dancewicz w latach 90. zagrała w kilku głośnych filmach, w których odegrała rozbierane sceny. Dziś z dystansem wraca do pokazywania się nago na ekranie. – Zawsze byłam zdziwiona, że ludzie tak się jarają – mówi.
Renata Dancewicz w latach 90. zyskała miano nowej seksbomby show-biznesu za sprawą zagrania w rozbieranych scenach na wielkim ekranie. Szczególnie głośno było o jej występie w "Pułkowniku Kwiatkowskim", w którym pokazała się bez ubrania. Choć od premiery filmu minęło już 30 lat, to aktorka wciąż kojarzona jest z nagimi scenami. W najnowszym wywiadzie odniosła się do przypiętej jej łatki aktorki ze scen erotycznych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo:
Była gwiazdą serialu TVP. Jak dziś wygląda życie Anny Fuchs? Zapytaliśmy wprost!
Renata Dancewicz zagrała w głośnych rozbieranych scenach. "Ta szufladka szła przede mną"
Renata Dancewicz gościła w "Dzień dobry TVN", by opowiedzieć o swojej karierze. Marcin Prokop w pewnym momencie zapytał ją o to, czy w swojej pracy często mierzyła się z szufladką aktorki grającej role "podszyte erotycznie". Odparła:
Olałam to. Rzeczywiście to była szufladka, która szła przede mną, co nie jest specjalnie miłe i byłam tym zaskoczona. Ale ponieważ nie lubię się za bardzo wgryzać w nieprzyjemne rzeczy, to wolę machnąć na to ręką.
Renata Dancewicz zauważyła, że jeszcze 30 lat temu w wielu filmach pojawiały się sceny, w których aktorki prezentowały się nago przed kamerą. Dodała:
Takie sceny rozbierane były dodatkiem, a lata 90. z tego słynęły. Ale wtedy właściwie wszystkie młode aktorki się rozbierały, bo takie były sceny, a jak ktoś chciał być aktorką i chciał grać w filmach, to grała w tę grę, która była. Nigdy jednak nie sklejałam tego ze swoim życiem, to była moja praca. (...) Zawsze byłam zdziwiona, że ludzie tak się jarają, że ktoś pokaże kawałek gołego cycka czy pupy.
Renata Dancewicz podkreśliła też, że wraz z wiekiem zaczęła interesować się sprawami politycznymi, głównie walką o prawa kobiet. Zapytana przez Marcina Prokopa i Dorotę Wellman z "Dzień dobry TVN", czy rozważała rozpoczęcie kariery politycznej, zaprzeczyła, wyjaśniając:
Wydaje mi się, że zawodowi politycy powinni się na czymś znać. To, że nasi się nie znają, to – moim zdaniem – jest smutne, ale powinni. Nie mam czegoś takiego, na czym bym się tak świetnie znała. Prawa kobiet? Nie jestem ani członkinią takiej organizacji, ani nie działam w tym. Być może kiedyś dojrzeję do tego, ale na razie – i niestety zaświadczają to smutne przykłady – jak ktoś się wda w politykę, to później jest wypluwany albo kończy sfrustrowany, bo jednak trzeba się zadawać z różnymi ludźmi, z którymi normalnie pewnie nie musiałabym się zadawać, trzeba ucierać te zgniłe kompromisy i robić tę parszywą kiełbasę [wyborczą] na zapleczu. Dlatego, znając siebie, raczej nie [pójdę w politykę].