Michał Wiśniewski zadał bolesny cios byłej żonie. Tylko ją jedyną potraktował w ten sposób. "To trochę przykre"

W Mrągowie będą wszystkie żony i wszystkie dzieci Michała z wyjątkiem Magdy. To trochę przykre, ale nikt nie będzie godził ich na siłę – wyjawił informator "Super Expressu". Jednocześnie dodał, że nie było sensu jej zapraszać, ponieważ jest ona źle nastawiona do Michała:  – Magda nie chce mieć z Michałem nic wspólnego. Nawet nie chce go widzieć. Jak ktoś ją zaprasza na medialne wydarzenie, zawsze upewnia się, czy nie pojawią się tam Michał lub któraś z jego kolejnych żon.

Kiedy w 1996 roku braliśmy ślub, od razu mi oświadczył: Nie przyznajesz się, że jesteś moją żoną, bo te wszystkie piszczące fanki na koncertach będą rozczarowane, przestaną się we mnie zakochiwać i będziemy mniej popularni. To byłby błąd marketingowy. Podporządkowałam się temu, bo przecież Michał – tak świetny biznesmen – na pewno ma rację. I nie miałam wtedy świadomości, jakie będą konsekwencje, że nigdy na przykład nie przeżyję z nim romantycznego wieczoru na spacerze, że nie będę mogła wziąć go na ulicy za rękę, pójść do parku, popatrzeć na zachód słońca. Że to wszystko, co mają zwykłe dziewczyny mnie ominie – mówiła.

Postawił mi warunek, że albo będę z nim, albo mnie wyrzuci na bruk. Miałam więc nadal cierpieć po cichu. Po sześciu latach ciężkiej pracy – mojej i rodziców. Na początku przecież nic nie mieliśmy. Moi rodzice sprzedali akcje, mieszkanie, wszystkie pieniądze jakie mieli, włożyli w nasz zespół. I ja nagle mam zostać wyrzucona. Chyba, że zostanę z nim i nie będę się buntować – zdradziła.