Joanna Racewicz upamiętniła męża w 15. rocznicę katastrofy smoleńskiej. Poruszające słowa wdowy
Joanna Racewicz straciła męża w katastrofie smoleńskiej. Od tamtej pory często wspomina Pawła Janeczka w wywiadach i wpisach na Instagramie. W 15. rocznicę tragedii z 10 kwietnia 2010 roku upamiętniła męża we wzruszający sposób.
Katastrofa smoleńska z 10 kwietnia 2010 roku mocno spolaryzowała Polaków i wciąż wzbudza ogromne emocje w milionach ludzi. W wyniku tragedii zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech i Maria Kaczyńscy, ale także Paweł Janeczek, porucznik BOR, a prywatnie – mąż Joanny Racewicz. Prezenterka często upamiętnia ukochanego w wywiadach czy wpisach, szczególnie w okresie kolejnych rocznic katastrofy. Nie inaczej było w 15-lecie tragedii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Joanna Racewicz o Smoleńsku. Ma w planach napisać książkę? "Parę osób zapisało to sobie w swoich testamentach..."
Joanna Racewicz upamiętniła męża w 15. rocznicę katastrofy smoleńskiej. "Kochamy, tęsknimy"
Joanna Racewicz w czwartkowy poranek wrzuciła na Instagrama zdjęcie Pawła Janeczka z synem. W opisie do fotki napisała:
Zwyczajność pięknieje, gdy przechodzi na drugą stronę. Staje się Nigdy. Codzienność w każdym słowie. Okruchu na stole. Spojrzeniu. Obietnicy. Będzie dobrze. Czas nie jest linią ciągłą. Potrafi się zatrzymać. Zastygnąć w jednej chwili. Stężeć w logicznym – To niemożliwe. Czas nie jest linią ciągłą. Umie zwoływać obrazy. Siadają mu rojem na wyciągniętym ramieniu. Wieczność. Czas nie jest linią ciągłą. Wie, jak wracać. Fala odbita od drugiego brzegu. Dalekie echo. Jestem. Gdyby wreszcie raz, było cicho. Zwyczajnie. Bez zgiełku w przebraniu hołdu i pamięci. Żeby usłyszeć. J. i I. Kochamy. Tęsknimy. Na zawsze.
Joanna Racewicz straciła męża w katastrofie smoleńskiej z 10 kwietnia 2010 roku. "Czas nie leczy ran"
Joanna Racewicz od kwietnia 2010 roku często wspomina Pawła Janeczka, pielęgnując pamięć o nim m.in. w dniu jego urodzin czy śmierci, ale też kolejnych rocznic ich ślubu. Zazwyczaj zamieszcza w sieci jego zdjęcia i poruszające wpisy, w których pisze o swoich uczuciach i życiu po tragedii smoleńskiej. Dwa lata temu napisała:
10 kwietnia 2010, przed godz. 7:27. Ostatnie zdjęcie na ostatnich schodach. Kolejnych już nie będzie. Zatrzymany czas. Ostatnie odzyskane wspomnienie. Miał wrócić do domu na kolację. Krótki lot. Tylko wizyta. Rocznica w Katyniu. Na miejscu rzędy krzeseł i parasolki przy oparciach. Zastygły na zawsze obraz. 13 lat. Wieczność. Myślałam – dość, żeby złapać oddech. Przywyknąć. Oswoić. Ale to złudne. Czas nie leczy ran. Nie zabliźnia. Uczy z nimi żyć. Żłobi koleiny w znanej drodze. Oddala ukochany głos. Zapomina dotyk skóry. Śmierć boli zawsze. Strata jest koszmarem. Jakby lekarz, otwierając serce, zapomniał o znieczuleniu. Jeśli pomnożona przez wysokie narodowe C, wzięta na bagnet wojny plemion – tnie do kości. Nie można schować się przed werblem.
Joanna Racewicz na przestrzeni lat kilka razy powtórzyła, że Paweł Janeczek wcale miał nie lecieć feralnym lotem. W zeszłym roku w wywiadzie dla Świata Gwiazd powiedziała:
To nie była jego kolej. Miał dwa tygodnie później lecieć do Nowego Jorku z prezydentem, ale wybrał ten lot i zamienił się z kolegą, bo chciał być na urodzinach synka. (...) Zresztą była taka rozmowa między nami: "Co wybrać, Joasiu?", "A chcesz być, kochanie, na urodzinach syna?", "No pewnie!", "To bierz Smoleńsk". Kilka dni później ten kolega, z którym się zamienił, niósł na ramieniu jego trumnę, płacząc jak bóbr.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Zapytaliśmy Joannę Racewicz, czy napisze książkę o Smoleńsku. "Emocje wciąż są żywe"
Joanna Racewicz opisała dzień śmierci męża. "Byłam w pracy"
Joanna Racewicz w cytowanym wywiadzie podzieliła się także swoimi wspomnieniami związanymi z tym, co wydarzyło się 10 kwietnia 2010 roku. Tego dnia była na dyżurze w redakcji "Dzień dobry TVN", a w śniadaniówce miała przeprowadzać krótkie rozmowy z piosenkarką Anią Dąbrowską. W pewnym momencie wszystko się zmieniło, co wspomniała słowami:
Program zaczął się o 8:30. Odbyło się pierwsze wejście, zrobiłyśmy pierwszą rozmowę i w przerwie reklamowej ktoś otworzył komputer. Pamiętam takie zdanie: "Boże, słuchajcie, możemy nie mieć prezydenta". Zaczęłam dzwonić do Pawła, jego telefon był wyłączony. Nie odbierał. I sygnał jak przy trybie samolotowym. (...) A potem pamiętam tylko tyle, że już nie było następnego wejścia, że Remik [Maścianica], który był wtedy producentem tego wydania, odwiózł mnie do domu, chociaż się upierałam, że pojadę sama. (...) Potem zaroiło się w domu od ludzi, a ja mogłam tylko przytulać Igora i o niczym innym nie myślałam. Pamiętam ten brzęczący telewizor, Jarek Kuźniar i Beata Tadla, która powiedziała: "Paweł Janeczek", wymieniając tych, którzy byli na pokładzie.
Joanna Racewicz po katastrofie smoleńskiej została sama z synem
Joanna Racewicz po nagłej śmierci męża została sama z ich wówczas dwuletnim synem. W późniejszych wywiadach i licznych wpisach na Instagramie kilka razy pisała o dziś już 16-letnim Igorze i jego życiu po stracie ojca. I tak np. w 2022 roku ujawniła, że chłopak w okresie dorastania zadawał coraz więcej pytań o tragedię smoleńską. Racewicz często zabiera głos również w sprawie tego, co dzieje się w kraju w związku z tragedią z 10 kwietnia 2010 roku. Nie milczała, gdy głośno było o kolejnych ustaleniach tzw. komisji smoleńskiej. W 2018 roku publicznie wyraziła sprzeciw wobec ekshumacji zwłok jej męża, pisząc w wywiadzie dla "Newsweeka":
Z całą stanowczością odpowiadam: nie widzę żadnego sensu, aby teraz, po ośmiu latach, fundować mnie, mojemu synowi i rodzinie ponowny pogrzeb. (...) Rozumiem bliskich, którym godne pochowanie ciała ukochanej osoby przynosi ulgę. Rozumiem, ale też i proszę o zrozumienie. Ja poleciałam osiem lat temu do Moskwy z przekonaniem, że muszę wszystkiego dopilnować sama. Obiecałam synowi, że znajdę tatę i dotrzymałam słowa. Ubrałam, zapięłam spinkami mankiety koszuli. Jeśli ktokolwiek myśli, że w trumnie kapitana Pawła Janeczka jest czyjaś ręka, noga, czy niedopałek papierosa, to się myli. Byłam z Pawłem do samego końca, do zalutowania metalowego wieka i zabicia gwoździami drewnianej skrzyni.
Innym razem zareagowała na słowa Jarosława Kaczyńskiego, który w wywiadzie dla Polskiego Radia w 2022 roku oznajmił, że "w tej chwili wiemy już bardzo wiele o tym, co się stało na lotnisku w Smoleńsku, i nie mamy żadnej wątpliwości, że to był zamach". Zwracając się do prezesa PiS, który w katastrofie stracił brata i szwagierkę, napisała:
Naprawdę "nie mamy wątpliwości, że to był zamach"? Ma pan odwagę, panie prezesie, powiedzieć to w oczy mojemu synowi? Wyryć adnotację na grobie jego taty? Taką – jak to nazwać? – polityczną erratę? 12 lat później paliwo z lotniczych baków jest dawno przeterminowane i zwietrzałe. Polityczne najwyraźniej wciąż nie. (...) Każdy ma prawo do swojego bólu. Nie rozstrzygam, panie prezesie, czyj większy. Czy bardziej boli strata męża, ojca, syna czy brata. Żony, mamy, córki, siostry czy bratowej. Ale też każdy powinien mieć szanse, żeby znaleźć spokój. A w tej historii nie ma ani spokoju, ani ciszy, ani prywatności. Prawdy też nie. Walec puszczony w ruch dla chwilowego zysku znów przejedzie przez życie. Bez pytania, czy mu wolno.
Joanna Racewicz pielęgnuje pamięć po mężu. "Koniec może być początkiem"
Joanna Racewicz w zeszłym roku celebrowałaby 20. rocznicę ślubu z Pawłem Janeczkiem. Z okazji "porcelanowych godów" wrzuciła na Instagramie ślubne zdjęcie z mężem, a w opisie napisała:
Dwie dekady temu. Daleko stąd, w innej, bezpiecznej epoce, gdy życie otwierało ramiona, obiecując: "zawsze", spotkało się dwoje ludzi z odmiennych światów, by dać sobie słowo, że je połączą. Ile w nich sił. Ona wygładzała skrzydła, on je pielęgnował. (...) Była w nich naiwna wiara, że spełni się bajka. Ta dziecinna. O dwojgu, co wymarzyli słońce. Swoje własne, niegalaktyczne. Ledwie okruch. Żeby nikomu nie zabierało żadnego promienia. Słońce na ich użytek. Do ogrzewania marzeń. Nie przewidzieli, że prędzej stopi skrzydła. I znów w osobnych wymiarach czekają. Na cud. Na innych siebie. Na siebie innych. Na świt. Na zmierzch. Na koniec świata. Bo wreszcie koniec może być początkiem.
PRZECZYTAJ WIĘCEJ: Joanna Racewicz zwróciła się do męża w 11. rocznicę katastrofy smoleńskiej. "Czułość i wdzięczność za każdą chwilę"