Avicii zmarł rok temu. Jego ojciec udzielił mocnego wywiadu. Już wie, kto odpowiada za śmierć 29‑latka
Tim Bergling zmarł 20 kwietnia 2018 roku w Maskacie. Szwedzki producent muzyczny, znany lepiej pod pseudonimem Avicii, popełnił samobójstwo. Młody muzyk cierpiał na problemy psychiczne.
W rok po jego śmierci rodzina zdecydowała się wydać pośmiertny album będący hołdem dla jego twórczości. Niedawno w sieci pojawił się utwór SOS, który zapowiada nową płytę Avicii'ego. Muzyk już wtedy prosił o pomoc, oto jeden z fragmentów tekstu:
Czy mnie słyszysz? S.O.S. Pomóż uspokoić mój umysł – słyszymy w piosence.
Niestety Tima nie udało się uratować. Początkowo rodzina nie komentowała śmierci 29-latka. Dopiero niedawno na odwagę zebrał się jego ojciec – Klas Bergling, który w wywiadzie dla szwedzkiego dziennika Dagans Nyheter Klas opowiedział o tym, co czuje po roku od samobójstwa Berglinga. Przyznał, że tęskni bardziej niż jeszcze rok temu:
Każdy mnie pyta, czy po roku od śmierci Tima czuje się lepiej. Robią to mając dobre intencje, ale ja czuje się jeszcze gorzej. Teraz jest to inna perspektywa. Tęsknię za nim w dużo głębszy sposób.
Tajemnicą nie jest to, że Avicii nie czuł się dobrze w show-biznesie. Chociaż na scenie wydawał się być pewnym siebie i potrafił oczarowywać tysiące fanów, przed koncertem dostawał ataków paniki. Pocieszenia szukał w alkoholu i narkotykach, a te wywołały spustoszenie w jego organizmie.
Właśnie dlatego artysta na jakiś czas zawiesił koncertowanie i zamknął się w studiu, gdzie próbował tworzyć muzykę. Niestety i w tym przypadku naciskano na Szweda, by coraz szybciej wydawał coraz to nowe kawałki. Jak przyznaje Karl, to właśnie przemysł muzyczny sam w sobie jest problemem:
Przemysł, który zarabia na artyście. Naprawdę trudno jest zatrzymać tę maszynę – podkreślał mężczyzna.
Rodzice Avicii'ego obecnie skupiają się na działalności fundacji ich syna. Ma ona zapobiegać samobójstwom. Właśnie dlatego wszystkie zyski z nadchodzącego albumu chcą przeznaczyć na jej działalność.