Rafał Trzaskowski dostał "pocałunek śmierci" od gwiazd? Ekspert: "przeciętni Kowalscy" głosują na przekór
Karol Nawrocki zwyciężył w wyborach prezydenckich, jednak większość celebrytów była po stronie Rafała Trzaskowskiego. Podobne zjawisko można było zaobserwować m.in. podczas wyborów głowy państwa w USA. – To mnie w zupełności nie dziwi – mówi nam Sergiusz Trzeciak, specjalista ds. marketingu politycznego, wizerunku publicznego i komunikacji strategicznej.
W niedzielnych wyborach prezydenckich zwyciężył Karol Nawrocki, który pokonał Rafała Trzaskowskiego stosunkiem głosów 50,89 proc. do 49,11 proc. Wyniki zasmuciły dziesiątki gwiazd i celebrytów, którzy otwarcie kibicowali posłowi PO i byli przeciwni kandydatowi popieranemu przez PiS. Kilka miesięcy temu podobnie wydarzyło się w USA, kiedy to Donald Trump wygrał z Kamalą Harris, za którą stała większa część amerykańskiego show-biznesu. Zjawisko niejakiego "pocałunku śmierci", jaki Trzaskowskiemu dały osoby powszechnie znane, skomentował dla nas Sergiusz Trzeciak, który specjalizuje się w marketingu politycznym i komunikacji strategicznej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo:
Jarosław Kret o TVP. Zapytaliśmy, czy jest spokojny o swoją pozycję
Wybory prezydenckie 2025. Karol Nawrocki zwyciężył, choć celebryci woleli Rafała Trzaskowskiego. Ekspert: panuje pewien bunt
Sergiusz Trzeciak w rozmowie z redakcją Jastrząb Post podkreśla, że zupełnie nie dziwi go taki wynik wyborów i "porażka" faworyta celebrytów. Ekspert wskazał:
Panuje pewnego rodzaju dwoistość myślenia o celebrytach: z jednej strony podziwiamy ich i zazdrościmy im pieniędzy, sławy czy urody, a z drugiej – czujemy do nich pewną pogardę, bo mamy przekonanie, że nic nie robią, dostają pieniądze za nic i tylko się lansują. Celebryci generalnie należą do systemu, który funkcjonuje, a antysystemowość często powoduje, że buntujemy się przeciwko każdemu, kto jest częścią tego systemu.
– Myślę, że wśród społeczeństwa "przeciętnych Kowalskich" panuje pewien bunt przeciwko celebrytom, bo oni nie należą do "naszego świata", nie żyją "naszymi" problemami i nawet nie wiedzą, ile kosztuje cena masła. Ten bunt objawia się tym, że chcą zrobić celebrytom "na złość", dlatego głosują na przekór – dodał Sergiusz Trzeciak.
ZOBACZ TEŻ: Julia Wieniawa gorzko po zwycięstwie Karola Nawrockiego. "Nie tylko nie ma światełka..."
Ekspert w rozmowie z Jastrząb Post zauważa też, że wybory prezydenckie rządzą się swoimi prawami, a wyborcy często głosują nie za kimś, a przeciwko komuś.
Mam teorię, że wyborów się nie wygrywa, ale często się je przegrywa, bo głosujemy na zasadzie "byle nie Trzaskowski" lub "byle nie Nawrocki". Głosowanie w drugiej turze często jest wyborem pragmatycznym, kiedy to rzadko podyktowany jest silną miłością do kandydata, a raczej głosowaniem na "mniejsze zło" - mówi specjalista ds. marketingu politycznego.
Sergiusz Trzeciak dodał, iż część elektoratu jest na tyle wierna swojemu kandydatowi, że praktycznie nic nie jest w stanie zmienić nastawienia do niego.
Twardy elektorat w polityce często żyje w pewnej bańce medialnej i np. nie wierzy w zarzuty, które stawiane są przeciwko jego kandydatowi, a nawet jeżeli uwierzy, to przyjmuje, że to pewnie są rzeczy wyolbrzymione albo są to "błędy młodości". Tolerancja jest większa, jeżeli to służy większemu celowi, jakim może być np. odsunięcie Donalda Tuska od władzy - ocenił ekspert.