Wizerunkowa klapa u Meghan? Kate punktuje w mediach
W ostatnich dniach zarówno księżna Kate, jak i Meghan Markle pokazały się publicznie. Żona następcy tronu odwiedziła szpital Royal Marsden, natomiast Księżna Sussex - miejsca objęte pożarami w Los Angeles. Według brytyjskich ekspertów kobiety miały zupełnie inne cele w swoich działaniach.
Księżna Kate kilka dni temu odwiedziła Royal Marsden Hospital w Londynie, gdzie była leczona na raka. Podczas wizyty żona następcy tronu spotkała się z pacjentami, okazując im wsparcie, a także wyraziła wdzięczność dla personelu medycznego za ich wyjątkową opiekę. Meghan natomiast, wraz z Harrym wybrała się na miejsce pożarów w Los Angeles, gdzie również starała się wesprzeć osoby, które straciły swoje dobytki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Anna Senkara o księciu Harrym i Meghan Markle. "Jeszcze program się nie zaczął, a już spłynęła na nią fala krytyki"
Publiczne wystąpienie księżnej Kate pochwalone przez media. Tak oceniono jej wizytę w szpitalu
Oczywiście brytyjskie media w dalszym ciągu żyją kwestią zdrowia księżnej. Ostatnia wizyta w szpitalu oraz informacje o remisji choroby zwróciły uwagę brytyjskich mediów i ekspertów. Rebecca English z "Daily Mail" podkreśliła, że Kate nie pojawiła się w placówce po to, aby skupić na sobie uwagę. Szczerze chciała wesprzeć innych, czego potwierdzeniem mają być rozmowy i bliski kontakt z pacjentami. Według ekspertki swoimi doświadczeniami z chemioterapii podzieliła się w sposób subtelny. Dodała też, że wizyta księżnej była przykładem, jak powinno wyglądać pełnienie królewskich obowiązków.
Była świetna w przyjmowaniu komplementów, ale nie robiła z tego spotkania o sobie, nie była ofiarą, i podtrzymywała rozmowę, ponieważ naprawdę interesowała się historiami pacjentów onkologicznych i tym, przez co przechodzą — dodała Charlotte Griffiths, redaktorka "Mail on Sunday".
Meghan i Harry na miejscu tragedii w Kalifornii. Ocena ich wystąpenia jest zgoła inna
W tym samym czasie Meghan Markle i książę Harry odwiedzili miejsca dotknięte pożarami w Kalifornii. Ich działania nie zostały dobrze odebrane przez brytyjskich ekspertów. Według wspomnianych Griffiths oraz English wszystko było zorganizowane "pod publikę". Richard Eden z "Daily Mail" zauważył, że ich działania powinny być postrzegane jako próba zwrócenia uwagi na siebie, a nie na ofiary pożarów. Chodziło więc o czyste zagranie PR-owe, a nie szczere współczucie ofiarom.
Wydawało się, że zwracają uwagę, obawiam się, na siebie. Jest jedno zdjęcie Meghan, na którym patrzy prosto w kamerę. Bądźmy szczerzy, gdyby rzeczywiście chcieli pomóc, mogliby to zrobić anonimowo — podkreślił Eden.