Donald Trump wpadł w szał przed kamerą, zaczął opowiadać nieprawdziwe historie. Stacje telewizyjne musiały przerwać jego wystąpienie
Donald Trump cztery lata temu wygrał w wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. W tym roku ubiega się o reelekcję. W prowadzeniu kampanii wyborczej nie przeszkodził mu nawet fakt, że zachorował na koronawirusa. Gdy tylko polityk nieco podleczył zdrowie, wystąpił podczas konferencji prasowej, którą zorganizował wprost ze swojego balkonu. Od tego momentu przez kolejne dni spotykał się z wyborcami.
06.11.2020 | aktual.: 06.11.2020 16:08
Donald Trump oskarża Joe Bidena o kradzież głosów
Największym konkurentem Trumpa jest popierany przez Demokratów Joe Biden. Chociaż oficjalne wyniki nie zostały jeszcze podane, według cząstkowych informacji wiadomo, że na prowadzenie wysuwa drugi z panów. To nie podoba się aktualnie urzędującemu prezydentowi. Oskarżył Bidena i jego sztab o "kradzież głosów".
Trump zaprosił dziennikarzy na konferencję prasową, którą zorganizował w Białym Domu. Powiedział, że w jego ocenie głosowanie korespondencyjne, na które zdecydowało się mnóstwo Amerykanów, nie jest legalne:
Aktualnie urzędujący prezydent dodał, że zastanawiające jest to, że w jego ocenie nagle znajdują się głosy i to na jednego kandydata:
Donald Trump nie podał jednak żadnych dowodów, które wskazywałyby, że jego słowa zgadzają się z rzeczywistością. Pewne jest za to, że to wystąpienie nie przeszło bez echa w zagranicznych mediach. New York Times podaje, że część stacji telewizyjnych w połowie przestało transmitować to wydarzenie. Na taki krok zdecydowały się m.in. MSNBC, ABC, CBS, CNBC i NBC.
Konferencję w całości wyemitowały jedynie CNN i FOX News. Pod koniec programu dziennikarze ogłosili, że słowa prezydenta "nie mają poparcia w faktach".