Conchita Wurst robi co może, żeby być na czołówkach. Właśnie zmieniła fryzurę. To jakiś symbol?

Conchita Wurst to prawdziwa ikona LGBT. W jej postać wciela się Thomas Neuwirth, o którym zrobiło się głośno w 2014 roku. To właśnie wtedy wygrał w cuglach Eurowizję w Kopenhadze, zostawiając w tyle wszystkich konkurentów, w tym naszą reprezentantkę – Cleo.

Mimo medialnego szumu, o Conchicie zrobiło się nieco ciszej. Obecnie częściej mówi się o jej kontrowersyjnym wizerunku, niż o twórczości. Poza słynnym Rise Like a Phoenix ciężko wymieć jakikolwiek hit z jej repertuaru.

Należy zaznaczyć, że Conchita to tylko sceniczny wizerunek znanego Austriaka. W życiu prywatnym Thomas prosi o zwracanie się do siebie w męskiej formie i nie uważa się za przedstawiciela tzw. trzeciej płci.

Kolorowy artysta nie idzie jednak na kompromisy. Półśrodki go nie interesują. Najnowsze zdjęcie na Instagramie tylko to potwierdza. Widzimy na nim Conchitę w nowej odsłonie. Jedyne co przypomina dawną ją, to słynna broda.

W takiej wersji jeszcze jej nie widzieliśmy. Choć Conchita często stawiała na typowo kobiece, bardzo klasyczne i seksowne uczesania, to najnowsze jest prawdziwym hitem. Delikatne loki z przedziałkiem na boku świetnie uzupełniają jej wizerunek. Teraz to prawdziwa femme fatale.

Conchita Wurst w lokach pokazała się podczas ostatniego koncertu w Wiedniu. Do swojej nowej fryzury dobrała wieczorową suknię, która pięknie mieniła się w świetle reflektorów.

Internauci zaczęli zastanawiać się, czy metamorfoza Conchity Wurst to zapowiedź czegoś większego. Taka zmiana niesamowicie spodobała się jej obserwatorom. Niektórzy wspominają, że artystka ostatni raz tak drastycznie zmieniała wizerunek, gdy pracowała nad nowym albumem Truth Over Magnitude, który w październiku trafił do sprzedaży (również w Polsce). Pojawiły się zatem spekulacje, czy aby zwycięzca Eurowizji nie zamierzał wypuścić kolejnego hitu w formie świątecznego prezentu. Internauci starali się dowiedzieć tego u źródła, jednak Wurst nie odniosła się do tych domysłów.