Magda Umer nie żyje. Chrzest przyjęła dopiero w wieku 30 lat. "Spadła na mnie łaska wiary"
Magda Umer nie żyje. Jedna z najbardziej cenionych polskich artystek zmarła 12 grudnia 2025 roku, miała 76 lat. Nie każdy fan wie, że Umer zdecydowała się na przyjęcie chrztu świętego dopiero w wieku 30 lat. - spadła na mnie łaska wiary - opowiadała.
Magda Umer zmarła 12 grudnia 2025 roku w wieku 76 lat. Informacja o śmierci artystki została opublikowana przez jej bliskich na Facebooku. Pod postem niemal natychmiast pojawiły się komentarze zrozpaczonych fanów.
Dzisiaj po południu odeszła nasza ukochana Mama i Babcia. Uwielbiała tu zaglądać i pisać - napisała rodzina Umer.
Nie każdy wie, że artystka przyjęła chrzest święty dopiero w wieku 30 lat. W jednym z wywiadów nie ukrywała, że dosyć późno stała się mocno wierząca.
Krzysztof Rutkowski spisał testament. Już wiele razy otarł się o śmierć.
Magda Umer przyjęła chrzest jako dorosła osoba. Otwarcie mówiła o wierze
W 2024 roku w rozmowie z Mariuszem Szczygłem Magda Umer wyznała, że została ochrzczona dopiero w wieku 30 lat.
Razem z moim synkiem, który aktualnie będzie miał lat 47, a wtedy miał 2,5 roku, czyli ja miałam 30. Moją mamą chrzestną została Kalina Jędrusik, która także ochrzciła się jako dorosła kobieta, a tatą Janusz Kondraciuk - opowiadała.
Umer przyznawała, że w pewnym wieku stała się wierząca, choć przez lata nie była nawet zbyt religijna.
- Nie jestem osobą religijną, ale spadła na mnie łaska wiary, wiary w znaki, w coś niezwykłego, nie tylko materialnego. Powiedziałam nawet kiedyś, że jeśli mam wybierać między metafizyką a fizyką, to wybieram metafizykę - zdradziła.
Magda Umer ukrywała chrzest przed własną rodziną
W wywiadzie Magda Umer wyznała także, że jej rodzice długo nie wiedzieli o tym, że przyjęła chrzest. -Nie powiedziałam im o tym. Ja to ukryłam, nie zaprosiłam ich na chrzest. Nie chciałam, żeby ich bolało. Całe dzieciństwo pamiętam regały z Marksem i Engelsem. Bardzo ważne dla mnie jest zdanie: "czcij ojca swego i matkę swoją", czyli ludzi, którzy dali ci życie. Bardzo młodo, bo mama była w jedenastej klasie, a tata się szykował na studia, oni byli dziećmi właściwie. Mogli mnie nie urodzić, a dali mi życie - wspominała.