Gdyby nie błędna diagnoza, mogłaby nadal żyć. 5 lat temu odeszła Kora
Gdyby Kora usłyszała prawidłową diagnozę we właściwym czasie, mogłaby wciąż być z nami. Przez lata leczono ją na zupełnie inne dolegliwości i odmawiano diagnostyki. Zanim odeszła, wywalczyła refundację horrendalnie drogiego leku dla wszystkich kobiet.
28.07.2023 | aktual.: 28.07.2023 09:47
Kora chorowała od lat
Reportaż Małgorzaty I. Niemczyckiej rzucił światło na to, jak rozwijała się choroba piosenkarki. I jak długo tak naprawdę trwała. Już w czasie PRL artystka skarżyła się na bóle w podbrzuszu. Jednak lekarze zrzucili to na karb choroby żołądka. Potem sądziła, że może przeziębiła pęcherz moczowy. Koncertowała w tylu miejscowościach, nie wszędzie była łazienka, czasem trzeba było sikać na śniegu, jak ujęła to autorka reportażu.
To, że była tak aktywna, uprawiała jogę, sprawiło, że dłużej czekała na diagnozę, bo wciąż była sprawna i mobilna. Tymczasem zażywała coraz więcej środków przeciwbólowych, żeby w ogóle móc się poruszać. Lekarze nie diagnozowali jej właściwie i bagatelizowali wszelkie problemy.
Jedna lekarka zasugerowała bardzo szczegółowe badania, ale inny lekarz znów nie wziął tego pod uwagę i nie szukał nowotworu. A kiedy wreszcie, w 2013 roku, Kora usłyszała prawidłową diagnozę: rak jajnika z przerzutami do otrzewnej, dowiedziała się, że ma maksymalnie 5% szans, by przeżyć kolejnych 5 lat. Na wyleczenie szans nie dawał jej nikt. Już po tygodniu przeszła operację. Leczenie odbywało się teraz w ekspresowym tempie. Tyle, że rozpoczęto je za późno.
Walka o życie Kory
Kora nie poddała się ani na moment. Także Kamil Sipowicz, jej wieloletni partner, za którego wyszła za maż po usłyszeniu diagnozy, nie wierzył, że cała ta walka może skończyć się najgorszym.
Tradycyjna chemia zabijała Korę. Wymiotowała, nie kontrolowała odruchów, lekarze wprost mówili, że kolejna seria może ją zabić. W reportażu czytamy, że było to piekło nie do zniesienia. Ratunkiem był lek, który nie był wtedy refundowany. Koszt terapii wynosił 24 tysiące złotych miesięcznie. Sipowicz zdobył 200 tysięcy złotych i jego żona rozpoczęła leczenie.
Kora z tych środków korzystała tylko przez kilka miesięcy. Nie dlatego, że dłużej nie mogła. Wywalczyła bowiem refundację leku dla wszystkich chorych kobiet, dając im nadzieję na przeżycie. Któregoś dnia fundacja spytała, czy nie mogłaby przekazać tych pozostałych pieniędzy na leczenie kogoś innego. Odpowiedziała: Tak, oczywiście, jak stwierdziła Katarzyna Litwin, menedżerka gwiazdy.
W ostatnich miesiącach życia artystka spędzała czas w ukochanym domu na Roztoczu. Starała nacieszyć się życiem, choć nie wybiegała w przyszłość dłużej niż na kilka tygodni. Odeszła w otoczeniu najbliższych, którzy wspierali ją w walce i kochali.
Choć od tego dnia minęło 5 lat, Kora pozostała w pamięci wielu osób, które ceniły jej twórczość i ją samą.