Muniek Staszczyk wprost wyznał to o swojej wierze. "Traktowałem Jezusa jak DILERA"
Muniek Staszczyk, w rozmowie z mediami z okazji niedawnej premiery biografii "Chłopaki (nie) płaczą. Muniek Staszczyk bez ciemnych okularów", nie bał się szczerości. Opowiedział o swojej relacji z Bogiem, zestawiając ją z latami hedonistycznego życia.
Muniek Staszczyk nie owija w bawełnę, mówiąc o swoim życiu prywatnym. Lider T.Love, znany z takich hitów jak "I Love You", "Warszawa" czy "King", krótko po premierze książki "Chłopaki (nie) płaczą", w której fani mają okazję poznać go nieco bliżej, postanowił opowiedzieć o uzależnieniach, zdradach i duchowych kryzysach, które naznaczyły jego drogę. Jak wygląda jego relacja z Bogiem?
CZYTAJ TAKŻE: Muniek Staszczyk o używkach. Żona chciała go zostawić
Skolim nie ukrywa, że jest bardzo wierzący. Czy był kiedyś hejtowany przez wzgląd na swoją wiarę?
Muniek Staszczyk otworzył się na temat duchowości
Muniek Staszczyk w rozmowie z Plejadą opowiedział o swojej wierze jak o kontrastowym starciu dwóch światów. Z jednej strony wspominał lata ostrego hedonizmu — alkohol, narkotyki i rock’n’roll, które odciągały go od duchowości. Z drugiej podkreślał, że właśnie wtedy narodziła się w nim tęsknota za czymś głębszym.
Na pewno rock’n’roll nie jest katolicki. Z drugiej strony piosenkę "Bóg" napisałem wtedy, gdy byłem od Boga daleko. W czasie, gdy dużo piłem, brałem amfę i prowadziłem hedonistyczny tryb życia. Może to był wyraz jakiejś tęsknoty? — dowiedzieliśmy się.
Muniek Staszczyk odkrył duchowy porządek
Muzyk mówił o swojej wierze jak o drodze pełnej zakrętów. Podkreśla, że już pod koniec lat 90. otwarcie przyznał się do swojej katolickiej tożsamości i od tamtej pory nie ukrywa przekonań:
Ja swój katolicki coming out zrobiłem w 1998 roku, czyli dawno temu. Wszyscy wiedzą, że jestem katolikiem. Gdy ktoś mnie pyta o moją relację z Bogiem, odpowiadam, ale sam z siebie nigdzie nie chodzę i nie nauczam, nie ewangelizuję. Nigdy jednak Boga się nie wyparłem. Mimo że przeżywałem kryzysy i odchodziłem od Kościoła, nie zwróciłem się w stronę satanizmu, buddyzmu czy Hare Kryszny.
Muniek Staszczyk dodał, że kiedyś traktował wiarę jak szybki interes, prosząc Boga o "dobre rzeczy". Jego podejście diametralnie się jednak zmieniło:
Przez wiele lat traktowałem Jezusa jak dilera dobra. Cały czas go o coś prosiłem. W pewnym momencie, przy okazji którejś spowiedzi, nauczyłem się mu dziękować. Za każdym razem, gdy obudzę się trzeźwy i pójdę spać trzeźwy, dziękuję za to Bogu.