Ekspertka ruga Meghan Markle za zmiany w wyglądzie. W tle ZABIEGI, którym miała się poddać
Meghan Markle w ostatnim czasie dość mocno zmieniła się z wyglądu, a eksperci wyliczają kolejne zabiegi medycyny estetycznej, którym miała się poddać żona księcia Harry'ego. – Te fanaberie kojarzą się od razu z finansami – podkreśla dr Wioletta Wilk-Turska, ekspertka od brytyjskiej rodziny królewskiej.
Od jakiegoś czasu po sieci krążą zdjęcia Meghan Markle, na których widać wyraźną różnicę w jej wyglądzie. Lekarze medycyny estetycznej twierdzą, że żona księcia Harry'ego na przestrzeni lat poddała się serii różnych zabiegów, przez poprawę nosa i biustu przez korzystanie z botoksu i wybielanie zębów. Zmiany w aparycji 44-latki surowo oceniła dr Wioletta Wilk-Turska, specjalistka ds. monarchii brytyjskiej, która dość często nie zostawia suchej nitki na byłej aktorce.
TYLKO U NAS: Anna Senkara bez ogródek o cenie, jaką płacą Harry i Meghan za swoje zachowanie
Ekspertka od "royalsów" ostro podsumowała przemianę Meghan Markle. Wspomniała o FANABERIACH
Ekspertka od brytyjskich "royalsów" w rozmowie z redakcją Plejady zauważyła, że protokół obowiązujący członków rodziny królewskiej nie uwzględnia kwestii ingerencji chirurgicznej w wygląd. Wyjaśniła:
To były czasy, w których nawet nikomu się nie śniło, że można zmieniać nos, uszy czy inne części ciała. Natomiast są pewne ogólne zasady.
"W rodzinie królewskiej obowiązuje reguła »im mniej, tym lepiej«, dlatego kobiety ubierają się w określony sposób. Paleta barw, jakiej używają w makijażu, jest ograniczona, a fryzury nie są ekstrawaganckie. Obowiązuje klasyka, dlatego trudno sobie wyobrazić, żeby mogły poprawiać urodę poprzez operacje plastyczne" — dodała.
ZOBACZ TEŻ: Meghan Markle ma SPRAWDZONY sposób na świetną cerę. Wcale nie jest jakoś kosmicznie drogi
Dr Wioletta Wilk-Turska w cytowanej rozmowie określiła ingerencje chirurgiczne w wygląd "fanaberiami", a te – jak zaznaczyła – są "zakazane wśród członków monarchii". Kontynuując ocenę zmieniającego się wyglądu Meghan Markle, dodała:
Te fanaberie (a są nimi powiększanie ust, biustu czy zmiana kształtu nosa) kojarzą się od razu z finansami, bo są drogie i nieuzasadnione. Wizerunek rodziny królewskiej jest cenną wartością i jeśli zobowiązali się o niego dbać, to nie mogą wydawać pieniędzy na głupoty. Członkinie monarchii nie powinny starać się wyglądać seksownie, lecz godnie i elegancko, a operacje często służą tylko poprawianiu atrakcyjności ich ciała.
Ekspertka surowo podsumowała Meghan Markle. "Nie zrozumiała..."
Wioletta Wilk-Turska wyszła z założenia, że skoro Meghan Markle – jako członkini rodziny królewskiej – decyduje się na rzeczy uznawane za kontrowersyjne wśród opinii publicznej, to najwyraźniej nie zależy jej na tym, by być częścią rodziny królewskiej. Podkreśliła:
Ciało jest w pewnym sensie strojem człowieka, więc Meghan Markle kompletnie odeszła od tego, co wypada, można i należy na dworze królewskim. Gdyby zależało jej na dobrych stosunkach z bliskimi męża, nie decydowałaby się na operacje plastyczne, wiedząc, że jest to przekroczenie linii akceptacji. Jeśli postanowiła zostać częścią rodziny Windsorów, to razem z mężem brała całą jego familię i ich styl życia. Najwyraźniej tego nie zrozumiała...