"Masz mnie szanować". Krzysztof Wałecki chce przeprosin od Marcina Dańca
Za nami Festiwal w Opolu, który obfitował w różnego rodzaju kontrowersje. Dostało się między innymi Kayah i Piaskowi za rzekomo nieudane prowadzenie show. To jednak nie wszystko! Podczas drugiego dnia doszło do pomyłki, za którą jeden z wokalistów domaga się przeprosin.
03.06.2024 | aktual.: 03.06.2024 22:13
Podczas drugiego dnia 61. edycji festiwalu w Opolu doszło do wpadki z Marcinem Dańcem w roli głównej, który prowadził koncert SuperJedynek. Showman wykazał się bowiem podstawową niewiedzą na temat jednego z zespołów i pomylił nazwiska frontmanów!
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Marcin Daniec zaliczył dużą wpadkę
Sytuacja miała miejsce po występie zespołu Oddział Zamknięty, gdy Daniec zwrócił się do jego wokalisty - którym obecnie jest Krzysztof Wałecki - nazywając go "Jaryczewskim". Tymczasem to nazwisko należy do muzyka, który już od dawna nie jest członkiem zespołu. Wałecki mocno zdenerwował się zaistniałą sytuacją i w poście w social mediach zdecydował się opisać to, jak się w tamtym momencie poczuł.
Wczoraj zaśpiewałem z Oddziałem Zamkniętym na festiwalu w Opolu. Cały koncert ogólnie fajny, same znane i dobre zespoły. Niestety coś mnie zabolało. Prowadzący Marcin Daniec po naszym występie miał wręczyć na ręce Wojciecha Pogorzelskiego statuetkę "SuperJedynki". Na próbie wszystko było ustalone... Kto daje, kto odbiera itd. Niestety Pan Marcin Daniec pojawił się ze statuetką i z okrzykami w moją stronę, używając kilkakrotnie nazwiska Jaryczewski. Nie wiem, dlaczego to zrobił, ale ja się cofnąłem i wskazałem na Wojtka, głośno informując pana Dańca, kto ma tę statuetkę odebrać. W rezultacie tak się stało - brzmi treść posta.
To jednak nie wszystko! Krzysztof Wałecki dał do zrozumienia, że oczekuje przeprosin. Na koniec zwrócił się już bezpośrednio do Dańca.
Naucz się więc "profesjonalisto" na zawsze, że nazywam się Krzysztof Wałecki i masz mnie szanować - zaapelował do kolegi z branży.
Satyryk jak na razie nie odniósł się do oświadczenia wokalisty.
ZOBACZ TEŻ: Maryla Rodowicz całkowicie wyrzucona z TVP? Gwiazda nie kryje żalu. "Niezbyt elegancko, jestem wykluczona"
Wpadka za wpadką na festiwalu w Opolu
To niejedyna sytuacja w Opolu, która wywołała kontrowersje. 91-letnia Sława Przybylska wyszła na scenę z opóźnieniem, wynikającym z winy organizatora. Gdy jednak już to zrobiła, techniczny podbiegł do niej i zabrał jej mikrofon.
Widzowie nie kryli oburzenia stwierdzając, że mało brakowało, a mężczyzna przewróciłby piosenkarkę. Sprawę skomentował menadżer gwiazdy, który w rozmowie z Faktem wyznał, że widział wszystko z widowni i miał wrażenie, że pani Sławie zaraz stanie się coś złego. Choć rzecznik festiwalu zabrał głos i zapewnił, że nikt nie chciał obrazić piosenkarki, niesmak pozostał.
Spodziewaliście się, że podczas Opola 2024 dojdzie do tylu kontrowersji?