Mocne, pełne żalu słowa żony Pawła Adamowicza w drugą rocznicę jego śmierci. Cały Gdańsk tonie we łzach
Paweł Adamowicz był prezydentem Gdańska. Mieszkańcy bardzo go cenili, bo mimo że nie był popierany przez żadną z większych partii politycznych i tak był wybierany na włodarza miasta. Regularnie spotykał się z gdańszczanami, dbając o sprawy ważne dla lokalnej społeczności, nie pomijał najmniejszych ich problemów.
13.01.2021 | aktual.: 13.01.2021 23:37
W styczniu 2018, jak co roku, pojawił się na finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, który odbywał się w jego rodzinnym mieście. Niestety nikt nie spodziewał się, że będzie to ostatnie wydarzenie, w którym weźmie udział. Na scenę wbiegł Stefan W., który nożem śmiertelnie ugodził prezydenta. Pomimo wielogodzinnych prób ratowania jego życia, zmarł. Cały kraj był w szoku.
Paweł Adamowicz pozostawił pogrążoną w żałobie rodzinę, żonę Magdalenę i dwie córki. Pomimo tego, że od tragicznego zdarzenia minęło sporo czasu, to kobieta dba o to, by działania jej męża nie poszły na marne. Dba o jego pamięć i przypomina, że był orędownikiem tolerancji i dialogu. Nie zapominają o nim także mieszkańcy jego miasta.
Właśnie mijają dwa lata od tragicznych wydarzeń. Co powiedziała żona zamordowanego prezydenta?
Magdalena Adamowicz wygłosiła przemówienie w 2. rocznice śmierci męża
W środę 13 stycznia o godzinie 19:45 obok Katowni w Gdańsku odbyły się uroczystości, mające upamiętnić tragiczną śmierć Pawła Adamowicza. Wśród zebranych nie zabrakło obecnej prezydent miasta – Aleksandry Dulkiewicz oraz żony zmarłego włodarza – Magdaleny Adamowicz.
Wdowa po zamordowanym polityku zabrała głos. Zdobyła się przejmujące i wyciskające łzy słowa:
https://www.facebook.com/gdansk/posts/10164564168270424
Magdalena Adamowicz zaznaczyła, że Polacy potrzebują silnego sygnału, że nienawiść nie może być orężem walki politycznej, bo takie działanie staje się narzędziem zbrodni. Jej zdaniem wszystkie przejawy agresji – także słownej – powinny być stanowczo zwalczane.
Sprawca tragedii, Stefan W. jest recydywistą, wyszedł na wolność zaledwie miesiąc przed dokonaniem zabójstwa. Jego stan psychiczny budzi wątpliwości i do tej pory nie usłyszał wyroku. Grozi mu dożywocie lub pobyt w zakładzie psychiatrycznym. Po ataku tłumaczył, że był on odpowiedzią na działania polityczne Platformy Obywatelskiej.
Na powolne działania organów zareagowało ponad 200 osób, w tym znani samorządowcy, artyści i naukowcy. Podpisali oni apel o skierowanie do sądu aktu oskarżenia przeciw zabójcy. W te sprawie głos zabrał brat zmarłego prezydenta:
Słowa żony i brata Pawła Adamowicza poruszyły zebranych do głębi.