Krzysztof Gojdź ma tylko jedno ferrari. Jak sam twierdzi, pieniądze go "nie kręcą"
Robi karierę w USA, pławi się w luksusie i jeździ żółtym ferrari. Mimo tego, że Krzysztof Gojdź jest milionerem, to "pieniądze go nie kręcą". Woli za to inwestować.
Krzysztof Gojdź to polski lekarz medycyny estetycznej, który od kilku lat mieszka i pracuje w Stanach Zjednoczonych, gdzie prowadzi własną klinikę i obsługuje gwiazdy Hollywood. Jest znany m.in z zamiłowania do luksusowych dodatków, takich jak limitowane torby czy zegarki. Wystąpił w "Tańcu z gwiazdami".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Blanka Lipińska o remoncie domu w Hiszpanii. Ile wydała na remont?
Tak żyje Krzysztof Gojdź. Pieniądze? To nie priorytet
Krzysztof Gojdź luźno podchodzi do luksusu i bogactwa. Podkreśla, że choć otacza się drogimi przedmiotami, nie są one dla niego celem samym w sobie. Ponadto pieniądze wcale go "nie kręcą".
Zawsze mam torbę, która za pięć lat będzie na pewno dwa–trzy razy więcej kosztowała, bo jest to limitowana wersja Diora, jest takich toreb tylko 140 na cały świat. Poza tym zegarki, nieruchomości. Wiesz co, ja nie patrzę na pieniądze, pieniądze mnie nie kręcą, mnie kręci fajne, ciekawe, szczęśliwe życie i takie właśnie prowadzę – wyznał reporterce Shownews.
Lekarz lubi również drogie samochody, ale nie ma ich zbyt wiele. Dwa w zupełności mu wystarczą.
Mam ferrari, ja zawsze jeździłem ferrari, mam żółte. Lubię też duże samochody, to mam Range Rover [marki] Land Rover, słuchaj, no co jeszcze... Na razie tyle, nie potrzebuję więcej – zdradził.
Ile kosztowało ferrari, o jakim mówił Gojdź? Celebryta musiał na nie wydać… około 1,7 miliona złotych. Skoro już je nabył, to nie dziwi fakt, że chętnie chwali się nim w internecie. Na jednym ze zdjęć nie tylko zapozował w towarzystwie pojazdu, ale też dopasował do niego swoje dodatki, a dokładniej żółtą torbę Louis Vuitton.
Chce odmładzać Polki. Krzysztof Gojdź rozkręca biznes nad Wisłą
Krzysztof Gojdź co prawda skupił się na robieniu kariery w USA, ale nie oznacza to, że zaniedbał polskie panie. Lekarz medycyny estetycznej otworzył klinikę także w Warszawie, gdzie ma zamiar pomagać zarówno znanym i lubianym celebrytkom, ale nie odmówi też tym stroniącym od błysku fleszy. Jak zapowiedział, będzie wracał do stolicy co 2–3 miesiące. Zabiegi, jakich się podejmie, zmieszczą się w kwocie od 2 do 10 tysięcy złotych.
Będzie mnóstwo gwiazd, które teraz się odzywają, bo chcą, żebym się nimi zajął. Z drugiej strony chcę przekazać moje umiejętności również dla normalnych, zwykłych i jednocześnie najkochańszych kobiet – powiedział w rozmowie ze Shownews.