Krzysztof Gojdź chwali się licówkami za 100 tysięcy zł. "Ty nie masz hejterze, bo cię nie stać"
Krzysztof Gojdź zaprezentował ostatnio nowy "Hollywood smile". Okazuje się, że lekarz nie tylko zafundował sobie lifting, ale wymienił licówki na nowe, wydając fortunę. Gojdź "serdecznie" zwrócił się do tych, którzy krytykują jego wybór.
Krzysztof Gojdź, znany chirurg plastyczny, niedawno przeszedł kosztowny lifting twarzy, który wyniósł go 150 tys. złotych. Zabieg obejmował pełny lifting dolnej części twarzy, endoskopowy lifting brwi oraz plastykę powiek. Decyzja o operacji była motywowana nie tylko chęcią poprawy wyglądu, ale także zdobyciem osobistego doświadczenia, które Gojdź mógłby przekazywać swoim pacjentom. Teraz lekarz poszedł o krok dalej i dokonał kolejnej zmiany.
Krzysztof Gojdź chwali się nowymi licówkami za 100 tysięcy zł. Uderza w hejterów
Nasza reporterka, Karolina Motylewska, rozmawiała z Krzysztofem Gojdziem po nagraniu ostatniego odcinka "Tańca z gwiazdami". Lekarz pochwalił się nową zmianą w swoim wyglądzie i zaprezentował biały uśmiech. Okazuje się, że wymienił poprzednie licówki.
- Jestem po liftingu, po wymianie licówek. Inwestuję w to, żeby nie starzeć się z godnością, bo jest to bullshit. Jeżeli ktoś tak mówi, to naprawdę pierdoły gadacie - ocenił dla naszego portalu.
Krzysztof Gojdź zwrócił się też do osób krytykujących jego nowy, młodszy wygląd.
- Każdy chce jakoś normalnie, zdrowo, młodziej wyglądać, więc jak ja słyszę tych hejterów, piszących, że: "Nic mu nie pomogło", że: "Ma zęby jak wielkozaur"... - urwał Gojdź. - Ja mam, ty nie masz, ponieważ ciebie nie stać, hejterze. Wal się. Więcej nie mam nic do powiedzenia - dodał, zwracając się bezpośrednio do swoich krytyków.
Krzysztof Gojdź wydał majątek na licówki
Krzysztof Gojdź wydał niemałą kwotę na nowy uśmiech. Zdradził, że "Hollywood smile" kosztował go aż sto tysięcy złotych.
Około 100 tysięcy złotych u najlepszych dentystów - wyznał lekarz.
Krzysztof Gojdź przekazał, że metamorfozę zrealizował nie tylko dla samego siebie, ale też dla wszystkich osób, które śledzą go w sieci i zastanawiają się nad przeprowadzeniem podobnych zmian.
Ale tak poważnie - przede wszystkim zmieniam to po to, żeby też zainspirować facetów, ale również i kobiety po pięćdziesiątce. Pokazać, że można fajnie wyglądać, zadbać o siebie, ale również pokazuje, że medycyna estetyczna ma swoją granicę, że nie ma co oszukiwać pacjentek, którym wiszą "chomiki", że możemy zrobić jakiś zabieg i to zniknie, czy położymy jakąś super maseczkę. Nie ma czegoś takiego. W pewnym momencie trzeba pacjentom powiedzieć, że osiągnęli limit w medycynie estetycznej i powinni rozważyć chirurgię plastyczną - zdradził.