Irena Santor we wzruszających słowach żegna Stanisława Soykę. Ma po nim wyjątkową pamiątkę
Stanisław Soyka zmarł 21 września. Wybitny muzyk zostanie pochowany na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie, obok innych znamienitych artystów i twórców kultury. Tymczasem, swoimi wspomnieniami o Soyce podzieliła się Irena Santor. Dał jej coś, z czego jest bardzo dumna.
Od dnia, gdy świat obiegła wieść o nagłej śmierci Stanisława Soyki przed festiwalem w Sopocie, środowisko artystyczne wyraża głęboki żal i dzieli się osobistymi wspomnieniami z muzykiem w roli głównej. Do ich grona dołączyła Irena Santor, która w rozmowie z serwisem Plejada podkreśliła, że Soyka był mistrzem w swojej dziedzinie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo:
Ostatnie pożegnanie Joanny Kołaczkowskiej. Artystkę żegnały tłumy
Odszedł zdecydowanie za wcześnie. Irena Santor o Stanisławie Soyce
Jak przyznała ikona sceny, Stanisław Soyka odszedł zdecydowanie za wcześnie. Jego misja trwała i mógł on zaprezentować Polsce wiele muzycznych nowości. Niestety nie zdążył.
Spotkała nas wielka krzywda. Odszedł wybitny człowiek. Nie tylko kompozytor piosenek, ale także człowiek, który swoją działalnością teraz współczesną wpisywał się w muzykę, w muzykę klasyczną. Jest mi trudno, użalam się, mam pretensje do Pana Boga. Nie wolno takich ludzi zabierać wtedy, kiedy jeszcze mają tyle do powiedzenia - zwierzyła się Irena Santor.
Tak powstała wyjątkowa piosenka. Irena Santor o współpracy ze Stanisławem Soyką
Jak się okazało, Santor kilka lat temu poprosiła Soykę o napisanie dla niej piosenki. Choć początkowo wydawało się, że muzyk nie podejmie się tego zadania, szybko zmienił zdanie.
Jakieś trzy lata temu chyba przypadkiem spotkałam Stasia, bośmy byli po imieniu. My się nie spotykamy codziennie na kawkach. Tak towarzysko, z doskoku. Wiemy o sobie dużo, szanujemy się, opowiadamy o sobie, ale na spotkania mamy mało okazji. Mówię do niego: "Stasieńka, a może byś coś skrobnął dla mnie? Już tyle lat, a ty nic dla mnie nie napisałeś". Widziałam, że chce się może wymigać z tego. Powiedziałam: "Wiem, bo musiałabym usiąść do tego, żeby ci zaproponować piosenkę, jakiś ważny tekst, a akurat niczego takiego nie ma, więc trudno, przepraszam". On powiedział: "Poczekaj, mam kawałek tekstu Osieckiej. Coś może zrobię". Rozstaliśmy się, nie mówiąc niczego do końca. - wyznała.
CZYTAJ TAKŻE: Chrześnica Stanisława Soyki żegna go we wzruszającym wpisie. "Mówiłeś do mnie: moja córa Jula"
Duet ze Stanisławem Soyką stał się dla Ireny Santor pamiątką
Wkrótce po tej rozmowie, ku zdziwieniu Ireny Santor, Stanisław Soyka zadzwonił do z gotowym utworem. Artystka zaproponowała, by zaśpiewali go razem.
W bardzo krótkim czasie zadzwonił i powiedział: "Mam gotowe". Zapytałam, kiedy nagranie, jak to robimy? Umówiliśmy się, przyszłam do studia i ośmieliłam się powiedzieć: "Stasieńka, ale może byś chociaż jedną frazę ze mną razem zaśpiewał". On mówi: "Ale proszę cię bardzo". Zaśpiewał piosenkę od początku do końca ze mną - dowiedzieliśmy się.
Piosenka stała się dla piosenkarki czymś więcej, niż tylko kolejnym tytułem w repertuarze.
Mam na pamiątkę duet ze Stanisławem Sojką. Jestem dumna i bardzo wzruszona tym, że on, który pisał te wielkie wspaniałe rzeczy, zechciał starszej koleżance przysłużyć się swoim talentem. Spotkało mnie szczęście, wyróżnienie - skwitowała.