Sąsiedzi Stanisława Soyki zabrali głos. Ujawnili, jaki był prywatnie
Nagła śmierć Stanisława Soyki zasmuciła tysiące Polaków, którzy od kilku dni wspominają artystę. Głos w sieci zabrało kilka osób, które mieszkało po sąsiedzku z muzykiem na warszawskiej Saskiej Kępie. Ich słowa poruszają.
Stanisław Soyka zmarł kilka godzin po tym, jak trafił do szpitala po próbach do występu na Top of the Top Sopot Festivalu 2025. Jego nagła śmierć wstrząsnęła przyjaciółmi artysty, ale też wieloma internautami, którzy nie mogą pogodzić się z odejściem muzyka. Wśród nich znaleźli się sąsiedzi Soyki, którzy opisali, jaki 66-latek był poza sceną.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo:
Tak wyglądał pogrzeb Joanny Kołaczkowskiej (WIDEO)
Tak Stanisław Soyka był prywatnie. Sąsiedzi podzielili się historiami
Informacje o śmierci Stanisława Soyki były udostępniane m.in. na wielu profilach na Facebooku. Na jednej z grup pojawiły się wspomnienia sąsiadów artysty z warszawskiej Saskiej Kępy, gdzie mieszkał Sojka. Jeden z internautów napisał:
Jako dziecko pamiętam, jak przesiadywał z Agnieszką Osiecką w Cafe Sax.
Inny z sąsiadów Stanisława Soyki wspomniał, że artystę czasem można było spotkać na Saskiej Kępie, a nawet uciąć sobie z nim krótką pogawędkę. Napisał:
Jeszcze w zeszłym roku siedzieliśmy razem na ławce na Paryskiej, dyskutując o dzieciach, rodzinie, życiu. Wspaniały człowiek. Bardzo ciepły i skromny.
ZOBACZ TEŻ: Stanisław Soyka otwarcie mówił o śmierci. "Czasem na wesoło wyobrażam sobie mój pogrzeb"
Jeden z sąsiadów Stanisława Soyki podzielił się na Facebooku rozczulającą historią z artystą w roli głównej. Okazuje się, że 66-latek jako miłośnik muzyki grywał czasem spontaniczne koncerty na Saskiej Kępie. Czytamy:
Byłem na kilku jego koncertach, w tym na jednym zupełnie niespodziewanym, gdy Stanisław Soyka, usłyszawszy uliczne występy afrykańskich muzyków przed Café Baobab na Francuskiej, pobiegł do domu po skrzypce i spontanicznie do nich dołączył.