Media plotkarskie od dawna ekscytują się jednak najbardziej oryginalnym wyglądem projektantki, często temat ten wraca jak bumerang. Sama Ewa Minge również nie ucieka od tematu, podkreśla, że nie ma nic przeciwko operacjom plastycznym i nie wyklucza ich w przyszłości.
Przykro mi, że mam korzenie tatarskie. Nie jestem ofiarą operacji plastycznych i nieudanych liftingów twarzy - mówiła Ewa w jednym z wywiadów.
Ostatnio nastąpił jednak wielki przełom, bowiem Ewa Minge przyznała się do operacji plastycznej! Na swoim Instagramie zabrała głos w temacie artykułu o researchu.
Z monitoringu mediów wyskoczył mi portal, którego "redaktorzy" wiedzą, ile pak ma sześciopak i jak pompować biceps, ale jak rozwijać szare komórki - te najważniejsze, pomimo koloru, już nie. Dowiedziałam się, że pierwszy raz pokazałam ciało na Instagramie i nawet pokaz zorganizowałam w tym roku w Paryżu. Generalnie, to w mediach jestem znana z kontrowersyjnego wyglądu i ogólnie blee. Czy jestem wściekła? Niee, jestem przyzwyczajona, że tam gdzie pokazuje się wielopaki i wybrzuszenia, czy kolor buta, nikt nie zagląda głębiej. Pokazy w Paryżu robię od dziesięciu lat, a na świecie od 20, ale domyślam się, że mogło wtedy nie być takiego "redaktora" jeszcze na świecie - napisała Ewa
Dalej jest jeszcze ciekawiej bowiem Ewa wyznaje swój wielki sekret!
Jak ćwiczę choćby z doskoku, dziesięć minut dziennie, mam niezłe ciało. Po wykarmieniu dwójki dzieci (każde po roku) zafundowałam sobie sztuczne cycki zamiast uszu spaniela- za swoje pieniądze. Jeszcze myślę od 23 lat o plastyce brzucha, bo mam nadmiar skóry po ciąży, co umiejętnie tuszuję strojami, ale widać to jasno na jednym zdjęciu. Wrzucam zdjęcia jakie chcę i nie uważam, że moje 51 lat to wyklucza - napisała Ewa Minge.
Zatem już wiemy, że piękny biust Ewy Minge jest sztuczny!