Żona Adama Konkola broni męża w "aferze majtkowej". Ostro oberwało się Ani Wyszkoni
Trwająca między Adamem Konkolem a Anną Wyszkoni "afera majtkowa" nie cichnie. Do sprawy postanowiła swoje trzy grosze wtrącić Angelina Konkol. Ani przez chwilę się nie wahała i ruszyła w obronę ukochanego, przy okazji prezentując Wyszkoni całą listę przewinień.
Kością niezgody okazał się koncert w Grudziądz, 30 sierpnia. Anna Wyszkoni pojawiła się na scenie w krótkich szortach, co natychmiast wywołało, co wywołało lawinę komentarzy w sieci. Najbardziej kontrowersyjny wpis zamieścił Adam Konkol, który napisał: "Nie widać majtek, to nie oglądam". Słowa te odbiły się szerokim echem w mediach i przez wielu zostały odebrane jako obraźliwe wobec wokalistki. Wyszkoni postanowiła nie pozostawić sprawy bez reakcji – skierowała ją do sądu, domagając się od byłego kolegi z zespołu 300 tysięcy złotych odszkodowania.
CZYTAJ TAKŻE: Anna Wyszkoni i "afera majtkowa". Adam Konkol w końcu przerwał milczenie: "Dzięki MNIE jest popularna"
Anna Wyszkoni o słowach Adama Konkola dotyczące utworu "Agnieszka". "Są to sprawy dla mnie tak przykre, że..."
Żona Adama Konkola o aferze z Anią Wyszkoni
W obronie muzyka postanowiła stanąć jego żona i managerka, Angelina Konkol. Pokusiła się o wstawienie fragmentów koncertów Ani Wyszkoni, chcąc pokazać obserwatorom jej kuse kreacje sceniczne. – "Nie widać majtek, to nie oglądam". Za te słowa Anna Wyszkoni pozwała mojego męża o 300 tys. zł. Czy te słowa są bezpodstawne? Sami zobaczmy, jak występuje" – mówiła na Instagramie.
Angelina Konkol zasugerowała, że Anna Wyszkoni świadomie wykorzystuje swój wizerunek, gdy sama muzyka nie wystarcza, by przyciągnąć uwagę.
Dziś, kiedy repertuar już nie wystarcza, pojawiają się inne sposoby na zwrócenie na siebie uwagi. To jej wybór i jej wizerunek. My tego nie komentujemy – pokazaliśmy jedynie fakty, które wszyscy mogli zobaczyć – pisała.
CZYTAJ TAKŻE: Anna Wyszkoni zachwyciła FIGURĄ w obcisłym kombinezonie. Ale tylko spójrz na jej biżuterię! (ZDJĘCIA)
Wojna o hity i pieniądze we Łzach trwa
Przy okazji partnerka Konkola nie omieszkała nawiązać do burzliwej historii zespołu Łzy i wieloletniego konfliktu o prawa autorskie do największych przebojów grupy – przede wszystkim kultowej piosenki Agnieszka.
Jeśli jednak rozmawiamy o zadośćuczynieniach, to gdyby policzyć lata korzystania z jego twórczości, jego piosenek, jego dorobku, to naprawdę nie on powinien tu komukolwiek płacić. Fakty są takie: jej kariera powstała na piosenkach, które napisał Adam. To jego dzieła, jego emocje, jego praca twórcza. I skoro pojawia się absurdalne żądanie 300 tysięcy zł, to można by z przekąsem powiedzieć, że… kwota należna w drugą stronę musiałaby być przynajmniej dziesięciokrotnie wyższa – podsumowała.