Urszula Dudziak nie jest zadowolona z emerytury. "Jesteśmy traktowani przez rząd po macoszemu"
Urszula Dudziak w rozmowie z Jastrząb Post wypowiedziała się na temat wysokości swojej emerytury. Padło wiele gorzkich słów. – Tak mało kasy państwo nam oferuje, jak z tego żyć? – pytała.
Urszula Dudziak, ikona polskiego jazzu, ma za sobą imponującą karierę. Zadebiutowała w latach 60. Pod koniec lat 70. wyjechała do Stanów Zjednoczonych, gdzie kontynuowała swoją artystyczną podróż, zdobywając podwójne obywatelstwo. Jej piosenki do dziś są chętnie słuchane i doceniane przez kolejne pokolenia.
Urszula Dudziak nie jest zadowolona ze swojej emerytury
Reporterka Jastrząb Post Karolina Motylewska miała okazję porozmawiać z Dudziak i zadać jej kilka pytań. W końcu wielu jej kolegom z branży zdarza się narzekać na wysokość świadczenia. Czy artystka jest zadowolona ze swojej emerytury?
Absolutnie nie – rozpoczęła nasza rozmówczyni. – Wielu artystów narzeka na to, że my jesteśmy po macoszemu traktowani przez rząd, przez ministrę kultury (Hannę Wróblewską – przyp. red.), bo rzeczywiście gdybyśmy mieli żyć tylko z emerytury, nie dalibyśmy rady. Nie wiadomo, jak długo będziemy jeszcze śpiewać, grać czy tworzyć. Jestem niezadowolona i uważam, że powinniśmy mieć o wiele większą emeryturę. Gdy dostajemy jakieś nagrody czy inne wyróżnienia, to powinno się to łączyć z jakąś rekompensatą finansową, z dożywotnią sumą, która pomogłaby artystom godnie żyć – dodała.
Urszula Dudziak grzmi: "To jest wstyd"
Czy jej emerytura starczyłaby na wynajęcie dwupokojowego mieszkania w centrum Warszawy? Usłyszeliśmy gorzką odpowiedź.
Chyba pięć takich emerytur. Szukałam mieszkania dla mojej córki, która przyjechała z Nowego Jorku i najtańsze mieszkania w centrum było w okolicy 6 tys. (...) Tak mało kasy państwo nam oferuje, jak z tego żyć? A są ludzie, którzy żyją tylko z emerytury. Uważam, że trzeba to jakoś naprawić, bo to jest wstyd – podsumowała.