WideoTYLKO U NAS. Doda o morsowaniu. Zmusiły ją do niego choroby

TYLKO U NAS. Doda o morsowaniu. Zmusiły ją do niego choroby

Doda nie ukrywa, że stara się o siebie dbać jak najlepiej. Widać to oczywiście po jej idealnej wręcz sylwetce. Gwiazda dba również o zdrowie i robi wszystko, żeby choroby omijały ją szerokim łukiem. W wywiadzie dla naszej redakcji opowiedziała o niedawnych problemach zdrowotnych i... morsowaniu, do którego zmusiły ją choroby. - Naprawdę to działa - zapewnia.

Ostatni czas jest dla Dody nie tylko intensywny, ale też bardzo udany. Wokalistka każde swoje działanie zamienia w sukces. Prywatnie, choć od kilku miesięcy jest singielką, to również jest szczęśliwa. Obecnie dba przede wszystkim o swoje zdrowie i spokój. Naszej redakcji opowiedziała nieco więcej o morsowaniu i korzyściach, które płyną z wchodzenia do lodowatej wody.

Doda opowiedziała o morsowaniu. To dlatego się zdecydowała

Morsowanie w ostatnich latach stało się niezwykle popularne w naszym kraju. Od niedawna zwolenniczką tej aktywności jest Doda. Gwiazda zdecydowała się na ten krok ze względu na częste choroby. W rozmowie z Karoliną Motylewską zdradziła, że przechorowała dwie Wigilie z rzędu i musiała spędzać święta w samotności. Gdy tylko zaczęła morsować, jej odporność diametralnie się poprawiła.

Był taki moment, że dwa lata z rzędu chorowałam na Wigilię. Już mnie to tak wkurzyło, bo miałam cały samochód prezentów i znowu Wigilię spędziłam sama pod kołdrą z 38-stopniową gorączką. W trakcie tej choroby usłyszałam, że właśnie morsowanie powoduje całkowity brak tendencji do chorób dróg oddechowych. Więc mówię, nie no, jak wyzdrowieję, to wchodzę do tej wodę, choćby nie wiem co. A że był grudzień, wyzdrowiałam na początku stycznia, zagrałam sylwestra i od razu skoczyłam do tej wody — zdradziła Doda.

Doda poleca morsowanie każdemu. "Taka dawka energii jest lepsza niż pójście na imprezę"

Według artystki morsowanie nie tylko pomogło w unikaniu chorób, ale też poprawiło samopoczucie. Doda podkreśla, że trudno jest zacząć, jednak z każdym kolejnym wejściem do lodowatej wody jest łatwiej. Ponadto w trakcie tej aktywności wydziela się tyle endorfin, że po zakończeniu kąpieli jest się szczęśliwszym i naładowanym energią na kolejne dni.

Co tydzień wchodziłam na coraz dłużej, już siedziałam w niej 10 minut, nie zachorowałam przez ten czas nigdy. Naprawdę to działa. To jest wspaniałe. Poza tym, że za pierwszym razem jest dramat, to fakt, po prostu jest to jak śmierć od zamarzania. Za każdym razem sobie myślę, wytrzymaj to, ci w "Titanicu" mieli gorzej. Chwilę później jest taki strzał endorfin, jesteś tak podekscytowana, jesteś tak szczęśliwa, że co tydzień taka dawka energii jest lepsza niż pójście na imprezę — dodała artystka.

Wybrane dla Ciebie