Tomasz Hajto płacił krocie ze względu na swoją wiarę. Chciał oszukać system w Niemczech
Tomasz Hajto w ostatnim wywiadzie opowiedział o swoich początkach w Niemczech. Wyznał, że próbował oszukać tamtejszy system, a wszystko to ze względu na wiarę. Jego starania nie tylko spaliły na panewce, ale też narobiły mu problemów.
Tomasz Hajto to były polski piłkarz, który zasłynął jako reprezentant kraju oraz zawodnik niemieckiej Bundesligi. Karierę piłkarską rozpoczął w MSV Duisburg, gdzie zdobył doświadczenie w jednej z najlepszych lig świata. Po zakończeniu kariery zawodniczej, Hajto z powodzeniem odnajduje się w roli trenera oraz komentatora sportowego.
ZOBACZ TEŻ: To ona wygrała "MasterChef Nastolatki" i zgarnęła niezłą sumkę. Mało kto wie, że ma znaną ciocię
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zapytaliśmy Agnieszkę Kaczorowską o Antka Smykiewicza. Gurłacz stanął w jej obronie!
Hajto próbował oszukać system w Niemczech
W ostatnim wywiadzie dla Wojewódzkiego i Kędzierskiego Hajto powspominał swoje początki kariery w Niemczech. Okazało się, że miał problemy w urzędzie ze względu na... swoją wiarę. Na początku nie był bowiem świadom tego, że za zachodnią granicą pobierany jest specjalny podatek dla osób należących do Kościoła katolickiego.
Wypełniam ten formularz w urzędzie. Urzędnik pyta się, czy jestem katolikiem. A ja mówię do kolegi: "Powiedz, że tak". On do mnie na ucho: "Posłuchaj mnie teraz, jak powiesz, że jesteś katolikiem, to płacisz 7 proc. od zarobków netto na Kościół w Niemczech, z którego w ogóle nie korzystasz, bo w Polsce chodzisz do kościoła" - zaczął.
Chociaż najpierw Hajto naciskał, aby zatwierdzić swój katolicyzm, później zmienił zdanie. Po raz kolejny pofatygował się ze swoim kolegą, aby zaznaczyć inną opcję. Skutki tego przyszły do niego po kilku lat:
Niewierny Tomasz, imię zobowiązuje. No i pojechałem z nim na drugi dzień, mówię, że nie jestem katolikiem, urzędniczka zapisała oczywiście. No i tak mijają 3-4 lata. Wychodzę na murawę, żegnam się. Zawsze wychodziłem, urywałem źdźbło trawy i się żegnałem. No i stało się, dostałem wezwanie do urzędu skarbowego. Za miesiąc dzwonię do swojego mecenasa, mówię: "Weź, zadzwoń, zerknij, zapytaj, co się dzieje".
Hajto popełnił błąd i musiał płacić
Ostatecznie wszystkie karty Hajto zostały zablokowane. Urząd skarbowy zweryfikował słowa piłkarza z warszawską kurią - wyszło na jaw, że nie wypisał się z Kościoła. W ramach kary do zapłacenia sportowiec został obciążony kwotą 7 proc. podatku od wszystkich dotychczasowych zarobków w Niemczech.
Ja tak mówiłem: "Jeszcze pójdę siedzieć za moją wiarę zaraz, bo w wypełnieniu powiedziałem, że nie jestem katolikiem" - powiedział.