Rodzina z "Naszego nowego domu" PODZIELIŁA widzów jak nigdy. Nie brak krytyki: "Dla chcącego nic trudnego"
"Nasz nowy dom" odwiedził rodzinę w Ostrołęce, a Elżbieta Romanowska przeraziła się, widząc warunki, w jakich żyły dzieci i troje dorosłych. Nowy dom zachwycił uczestników programu. Widzowie są jednak bardziej krytyczni wobec rodziny i wytykają błąd telewizji Polsat.
31.10.2024 | aktual.: 31.10.2024 22:22
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"Nasz nowy dom" to program emitowany przez stację Polsat, którego celem jest pomoc rodzinom znajdującym się w trudnej sytuacji życiowej. W ramach show ekipa remontowa w ciągu kilku dni przeprowadza metamorfozy domów uczestników, zmieniając je w nowoczesne i funkcjonalne przestrzenie. Program prowadzi Elżbieta Romanowska, a jego siłą są wzruszające historie uczestników oraz zaangażowanie w poprawę ich życia. Każdy odcinek przynosi nowe emocje, a niedawna dołączenie do zespołu nowego architekta, Kuby Babika, wniosło świeżość w projekty realizowane w programie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Nasz nowy dom" odmienił życie rodziny z Ostrołęki
Rodzina mieszkała w bardzo starym domu, który należał do dziadków pana Michała. W drewnianej chacie nie było łazienki ani bieżącej wody, sufit spadał na głowę, dach przeciekał i zalewał ściany w pobliżu instalacji elektrycznej, piec kopcił, a mama bohaterki spała na materacu, położonym na podłodze.
Elżbieta Romanowska wraz z zespołem wyremontowali dom. Ocieplona została elewacja, pomieszczenia uporządkowano i każdy z domowników otrzymał swoją przestrzeń. Najważniejsza dla rodziny była chyba jednak łazienka, w której wreszcie będą mogli dbać o higienę bez zbędnego trudu, a także kuchnia, wyposażona we wszystkie sprzęty AGD i z bieżącą wodą, której dotąd brakowało.
Widzowie podzieleni co do ostatniego odcinka "Naszego nowego domu"
Widzowie, którzy oglądają program, zazwyczaj są zgodni, komentując kolejne odcinki. Wzruszają się losem rodziny i cieszą się, że jej życie uległo poprawie. Tym razem jednak pod postami na profilu "Naszego nowego domu" pojawiło się wiele krytycznych komentarzy pod adresem uczestników formatu.
- Smutno, naprawdę, ale dla chcącego nic trudnego. Ogromne tatuaże na rękach, kajdan na szyi, na takie rzeczy kasa jest, była, ale na priorytety brak. Dobrze jest się tłumaczyć, szukać wymówek. Niech ojciec siedzi z dziećmi, a matka do pracy. Jest spokojnie w stanie zarobić minimalną krajową. Do tego "800+" i jakieś zasiłki. Chcieć to móc. I absolutnie nie wylewam hejtu. Takie są realia.
- Ja to samo myślę, dwoje młodych ludzi. Jak można do takiego stanu dom doprowadzić, to są lata zaniedbań. Każdy pomoże, jakby się zwrócili do swoich znajomych. Stopniowo można sobie remontować po kawałeczku etapami, ale podstawa to chcieć coś zrobić.
- Rozumiem, że różni ludzie mają różne problemy, zdrowotne i życiowe... Czasem naprawdę są trudne chwile, ale u tej rodziny jakoś tego nie widzę. Jestem zdania, że zawsze się szuka rozwiązań, a nie przeszkód. Babcia nie może zostać z dziećmi, bo ma astmę, ale jeździ rowerem. Tata dorywczo pracuje, bo ręka go boli po 2 dniach, choć są różne prace, a mama widzi problem, że musi dojeżdżać i pilnować dzieci... Przerażające, jak bardzo nie dają rady ogarnąć swojego życia i życia swoich dzieci.
- Przecież jeśli ma trwałe kalectwo, to powinien dostać rentę i pilnować dzieci, a żona do pracy. A że musi dojeżdżać, to nie problem w tych czasach.
Znaleźli się jednak i tacy, którzy bronili postępowania dorosłych.
- Łatwo mówić o dojazdach. Nie każdy ma prawo jazdy i samochód, a część Polski jest wykluczona komunikacyjnie.
- Nie nam jest oceniać, jeżeli zaliczono ich do remontu domu. Znamy tylko część wypowiedzi.
- Kiedyś komentujący cieszyli się razem z rodziną, że ich życie się zmieniło na lepsze. Teraz tylko hejt, bo ktoś chce pomóc. Co się dzieje z ludźmi?