Robert Sowa pierwszy raz o aferze podsłuchowej! Plus? "Polacy pokochali ośmiorniczki za 63 zł!". Minusy? Też są
W ubiegłym roku słynny restaurator, Robert Sowa, zaczął być kojarzony przede wszystkim z afera podsłuchową.
Wszystko zaczęło się w momencie, gdy w specjalnym vip roomie restauracji Sowy, w którym przesiadywali politycy znaleziono podsłuchy.
Wciąż zadaję sobie pytanie, dlaczego mnie to spotkało?
Afera odbiła się negatywnie zwłaszcza na biznesie restauratora. Po kilku miesiącach i kolejnych ujawnionych taśmach ze skandalicznymi rozmowami polityków, Robert Sowa zadeklarował, że zamyka restaurację. Z biegiem czasu sytuacja zaczęła wyglądać już nieco inaczej, a właściciel nie tylko nie zamierza zamykać swojego biznesu, ale postanowił na nowo go promować.
Sowa pojawił się dzisiaj w programie "Dzień Dobry TVN", gdzie próbował ocieplić wizerunek tego słynnego miejsca.
Ilość panów sprawdzających była tak duża, że nawet śmialiśmy się, że jesteśmy strzeżeni niczym Pentagon. Wszystko było chronione, a później dostałem taki kwiatek, jaki dostałem. Wypracowany przez lata pozytywny wizerunek utrzymał się. Nic się nie zmieniło w moim życiu. Ludzie tłumnie przychodzą do moich restauracji
Szef kuchni zdradził też, że od afery podsłuchowej największym hitem jego restauracji są... słynne ośmiorniczki!
Polacy pokochali słynne ośmiorniczki za 63 złotych! - śmieje się.
Wszystko wskazuje na to, że skandal zakończył się happy endem. Robert Sowa właśnie wydał swoją nową książkę i co najważniejsze - wypromował jedno z najdroższych dań w restauracji...