Radosław Majdan już raz był wplątany w głośną aferę. Jak wówczas się wybronił?
Nic się nie stało to film, który w środowy wieczór wyemitowano na antenie TVP. Dzieło Sylwestra Latkowskiego przybliża szeroko komentowaną sprawę sopockich klubów, w których miało dochodzić do gwałtów na nieletnich. Po emisji materiału odbyła się debata, w której Latkowski publicznie zaapelował do osób związanych z show-biznesem,by opowiedziały, co widziały w sopockich klubach.
21.05.2020 | aktual.: 21.05.2020 16:17
Wezwał do tego m.in. Radosława Majdana, Kubę Wojewódzkiego, czy Natalię Siwiec. Słowa doczekały się niemal natychmiastowej reakcji, a wspomniane osoby w mediach społecznościowych opublikowały oświadczenia, w których podkreślają, że z całą sprawą nie mają nic wspólnego.
Seweryn Latkowski pomylił Radosławów M.?
Radosław Majdan, zarówno w swoim oświadczeniu, jak i w SMS-ie do Latkowskiego, pisał, że doszło do pomyłki. Dodał, że nie ma nic wspólnego z osobami, które zostały wspomniane w materiale. Reżyser nie ustosunkował się do jego słów.
Chociaż nie wiadomo, czy na pewno Latkowskiemu chodziło o Majdana, Radosław już kilka lat temu przypadkowo został wplątany w jedną z głośnych afer.
Neewsweek w 2013 roku podawał, że Joanna B., córka znanego muzyka prowadziła agencję towarzyską, która miała zapewniać dziewczyny do towarzystwa dla bogatych klientów. Wśród panów, którzy chętnie korzystali z ich usług, byli bogaci biznesmeni, arystokraci, politycy i muzycy. Wśród nich był też Radosław M., dawna gwiazda piłki nożnej.
Media podchwyciły informację, donosząc, że chodzi o Majdana. Informacje sprostował pełnomocnik piłkarza, komentując, że nie jest to prawdą:
Okazało się, że chodziło o innego Radosława, którego nazwisko także zaczyna się na literę M. Chociaż był piłkarzem, nie zdobył takiej popularności jak mąż Rozenek.