Producent "M jak Miłość" nareszcie zabrał głos w sprawie zarzutów Olgi Frycz i Kacpra Kuszewskiego!
Od kilku tygodni głośno jest o skandalicznych warunkach pracy na planie M jak Miłość. Wszystko za sprawą Olgi Frycz, która w jednym z wywiadów wyjawiła, że aktorzy są traktowani na planie jak tania siła robocza, warunki umowy nie są dotrzymywane, a godziny pracy i jej intensywność przekraczają możliwości fizyczne. Również Kacper Kuszewski, który po 18 latach zdecydował się odejść z serialu nie szczędził ostrych słów produkcji.
Tempo pracy jest tak duże, że czasami okazuje się, że mamy nagranych tyle odcinków na zapas, że producent decyduje, że teraz będzie miesiąc przerwy dla wszystkich, albo nawet pięć tygodni. Ekipa dowiaduje się z dwu-, trzytygodniowym wyprzedzeniem, że za miesiąc nikt nie pracuje i nikt nic nie zarobi - wyznał
W obronie serialu stanęły między innymi Anna Mucha i Kasia Cichopek, a jako pierwsza z produkcji głos zabrała Ilona Łepkowska. Dopiero teraz pojawiło się jednak oficjalne stanowisko firmy produkującej serial. Jak tłumaczą się z zarzutów o mobbing?
Aktorka odeszła z serialu ponad rok temu i w czasie pracy na naszym planie i później nie zgłaszała tego rodzaju uwag, ani do nas ani do swojego agenta, co potwierdziliśmy u źródła w osobistej rozmowie z panem Jerzym Gudejko. Czemu powiedziała to teraz, nie zamierzamy oceniać. Co do słów pana Kacpra Kuszewskiego, to dla kogoś kto czyta ze zrozumieniem tę wypowiedź, jasno wynika, że aktor nie narzeka tam na rodzaj swojej umowy i zaznacza, że nie jest to powód jego odejścia z serialu - czytamy na Wirtualnych Mediach
Wygląda na to, że produkcja nie zamierza wdawać się w medialną wojnę z gwiazdami i odpowiadać otwarcie na ich zarzuty. Myślicie, że pojawi się więcej takich szokujących wyznań?