Smutne pożegnanie z pałacem. To cios dla królowej Elżbiety II
Jednym z codziennych rytuałów w brytyjskiej rodzinie królewskiej jest zapoczątkowane przez królową Wiktorię poranne budzenie porywającymi dźwiękami dud. Przez ponad 60 lat każdy dzień (za wyjątkiem wizyt zagranicznych) dla królowej Elżbiety II rozpoczynał ten sam grajek, który właśnie podjął trudną decyzję o zakończeniu swojej pracy na brytyjskim dworze. Dlaczego monarchini pozwoliła mu opuścić mury pałacu?
Jak twierdzi Daily Mail, dudziarz Pipe Major Scott Methven zrezygnował z pracy dla królowej z powodów rodzinnych. Elżbieta z wielkim żalem przyjęła decyzję artysty, z którym prywatnie bardzo się zżyła – podobno uroniła nawet łezkę i zaoferowała mu pomoc w trudnej, owianej tajemnicą, patowej rodzinnej sytuacji.
Pipe był piętnastym dudziarzem w historii rodziny królewskiej. Brytyjskim monarchom dźwięk dud towarzyszy już od 175 lat, czyli od chwili, w której – panująca w latach 1837-1901 – królowa Wiktoria zdecydowała, że muzyk będzie przygrywać na dudach pod królewskim oknem codziennie od 9 rano przez 15 minut.
Dlaczego zdecydowała się na taki ruch? Prababka królowej Elżbiety II w liście do swojej matki napisała:
A jak jeden z dudziarzy wspomina pracę dla głowy brytyjskiej rodziny królewskiej? Gordon Webster, który w połowie lat 90. funkcję tę pełnił w zastępstwie za Pipe, powiedział:
Na razie nie wiadomo, kto zajmie miejsce po Methvenie. Podobno królowa Elżbieta II poprosiła, by to właśnie on sam wytypował swojego następcę.