Piotr Mróz grzmi na Polaków, którzy nie przyjmują księży po kolędzie. "To jest dramat"
Piotr Mróz jest zatrwożony faktem, że Polacy zamykają się na wizyty duszpasterskie. "Moje osiedle liczy 100 mieszkań i księdza przyjęły tylko dwie osoby" – zauważył aktor z "Gliniarzy". Przy okazji poruszył też temat dawania duchownym kopert z pieniędzmi.
Piotr Mróz znany jest z silnej wiary w Boga, którą deklaruje w wywiadach i wpisach publikowanych w mediach społecznościowych. Jako że jego wypowiedzi o wierze błyskawicznie obiegają media, to często jest pytany o życie Kościoła katolickiego. Ostatnio aktor z "Gliniarzy" wypowiedział się o przyjmowaniu księży po kolędzie i ze smutkiem zauważył, że wielu Polaków zamyka się na wizyty duszpasterskie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo:
Piotr Mróz opowiedział nam o wspieraniu Kościoła. Padła szokująca kwota!
Piotr Mróz zasmucony postawą Polaków, którzy nie przyjmują księdza po kolędzie. "Jest mi bardzo przykro"
Piotr Mróz w rozmowie z Simoną Stolicką z Pudelka wyjaśnił, że w jego parafii mieszkańcy zgłaszają wcześniej chęć przyjęcia księdza po kolędzie, by uniknąć niezręczności. Dodał, że jego sąsiedzi w tym roku masowo nie zgodzili się na wizytę duszpasterską. Aktor powiedział:
W mojej parafii jest taka tradycja, że osoby zgłaszają się wcześniej i deklarują, że chcą przyjąć księdza, by nie tracił czasu i nie chodził z drzwi do drzwi i nie słuchał obelg w swoją stronę. Mnie jest bardzo przykro, bo moje osiedle liczy 100 mieszkań i księdza przyjęły tylko dwie osoby, ja i moja znajoma. To jest dramat. To pokazuje kondycję naszej wiary, prawda?
Piotr Mróz odniósł się do głosów krytyki, jakoby księża chodzili po kolędzie tylko po to, by dostać pieniądze od parafian. Stwierdził, że nie jest to prawdą, wskazując:
W tym jest głębsza prawda – święci, błogosławi nasz dom, czyli poprzez księdza wpuszczamy Pana Boga do naszego domu. Przeraża mnie, jeżeli ktoś się zamyka na tego typu aktywność w społeczeństwie. To świadczy o tym, że wiara może nie do końca jest taka, jaka powinna być. (...) Ja wiem, że jak Bóg jest na pierwszym miejscu, to wszystko jest na swoim miejscu.
Aktor z "Gliniarzy" pod koniec roku zażartował, że w tym roku dał w kopercie 100 tysięcy złotych. Chwilę później, już na poważnie, zapewnił:
Księża nie wymagają, żeby dać im kopertę. To jest jakaś tradycja, która się wpisała w historię tego wydarzenia, ale księża tego nie wymagają. Jeżeli ksiądz wejdzie, pobłogosławi i nie dostanie tej koperty, to świat się nie zawali, naprawdę! Tu chodzi o rozmowę, budowanie wspólnoty w parafii, o coś więcej, o wpuszczenie Boga do domu, pobłogosławienie i poświęcenie domostwa, żeby wszystko było w nim tak, jak należy.