Natalia Przybysz gorzko o Internautach i hejcie: "Nie ma już dla mnie powrotu na scenę"
Minął już niemal rok od wywiadu, w którym Natalia Przybysz na znak poparcia dla walczących o prawo do aborcji kobiet wyznała, że usunęła ciążę. Jej fani byli rozdarci - pomiędzy głosami wspierającymi decyzję gwiazdy pojawiły się również te, które bezlitośnie ją krytykowały. Fala nienawiści, która popłynęła w stronę wokalistki miała na nią ogromny wpływ.
Publicyści, Internauci, gazety - przez długi czas na Natalii próżno było szukać suchej nitki, zarzucano jej propagowanie masowych mordów na dzieciach, dochodziło do bojkotów na jej występach, w sieci wrzało. Doszło nawet do tego, że otrzymywała groźby śmierci. W rozmowie z Newsweekiem Przybysz przyznała, że choć minął już rok, wciąż odczuwa skutki uboczne własnej odwagi i szczerości, którą próbowała dodawać otuchy będącym w podobnej sytuacji kobietom:
Wpadłam w obsesję. Wydawało mi się, że wszyscy, którzy mają w ręku telefony, właśnie piszą komentarze na mój temat. Myślałam, że nie ma już dla mnie powrotu na scenę. Dostałam taką dawkę negatywnej energii, że nie wierzyłam, że będę mieć siłę wyjść na scenę i śpiewać. Będę musiała zmienić zawód, nauczyć się masażu - wyznała gwiazda
Wokalistka nie poddała się jednak i dzięki wsparciu najbliższych z podniesioną głową idzie dalej. Mamy nadzieję, że nie spotkają jej już żadne przykrości.