Aktor z "Pierwszej miłości" ruszył w samotny rejs po Pacyfiku. Ostatnio stoczył walkę o przetrwanie
Michał Malinowski odbywa samotny rejs po Pacyfiku, który relacjonuje na Instagramie. Ostatnio przekazał swoim obserwatorom, że wpadł w strefę burzową, przez co zrobiło się niebezpiecznie. – Świadomość, że do najbliższego lądu jest ponad 2000 km, robi swoje – napisał.
Michał Malinowski zdobył popularność dzięki występom w "Pierwszej miłości", a obecnie jest o nim głośno z powodu jego żeglarskiej pasji. Od ponad pięciu lat spełnia marzenie o poznaniu nieodkrytych zakątków globu – w tym celu wybudował łódź, którą pływa po największych wodach świata. Ponad dwa tygodnie temu ruszył w rejs po Pacyfiku (największym i najgłębszym ocenie na Ziemi), a całą wyprawę relacjonuje na Instagramie. Ostatnio jego obserwatorzy – a jego ich już ponad 250 tysięcy – zamarli, kiedy pokazał, z czym musi się mierzyć podczas rejsu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo:
Jurorzy "Must Be the Music" o Justynie Steczkowskiej na Eurowizji
Michał Malinowski płynie po Pacyfiku. Zrobiło się niebezpiecznie
Michał Malinowski poinformował na Instagramie, że trafił w strefę konwergencji, czyli odcinek, w którym dochodzi do interakcji prądów powietrznych, które prowadzą np. do burz. Na początku tygodnia pokazał, jak walczy z nieprzewidywalnym żywiołem na środku Oceanu Spokojnego. W drodze do Polinezji Francuskiej napisał też:
Niby się spodziewałem, ale jednak skala mnie zaskoczyła. Zdarzało mi się ładować w gorsze burze, ale świadomość, że do najbliższego lądu jest ponad 2000 km, a do najbliższej łódki – która i tak nie byłaby w stanie zawrócić – 300 km… robi swoje. Siedząc sam, pod 13-metrowym, mokrym, aluminiowym żaglem, otoczony piorunami, czuję, że mierzę się nie tylko z oceanem, ale i z własnymi lękami. To niekomfortowe. Ale może właśnie o to chodzi – żeby pozwolić temu lękowi coś w tobie zmienić? Wygląda na to, że najgorsze burze mam już za sobą.
Michał Malinowski w sobotę przekazał nowe informacje o tym, jak poradził sobie z ucieczką przed burzami. Napisał na Instagramie:
Udało się! Wywinąłem się tym burzyskom (póki co). Systemy wracają na północ, a ja zaczynam łapać południowo-wschodnie wiatry. Myślę, że najgorsze mam już za sobą – chociaż wiadomo, na Oceanie nic nie jest pewne. Jeszcze raz dzięki za wszystkie wiadomości – dały mi sporo otuchy i motywacji. Czuję się wyróżniony, że mogę dzielić się z wami tą historią. Fajnie, że jesteście. Przede mną jeszcze kilka wyzwań, ale większość trasy już za mną. Biorę się więc za suszenie łódki i płynę dalej.