Michał Hochman nie żyje. To jemu zawdzięczamy kultowego "Konika na biegunach". Zmarł w wieku 80 lat

Michał Hochman nie żyje
Michał Hochman nie żyje
Źródło zdjęć: © Facebook, teatrzydowski

11.06.2024 13:16

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Zza oceanu dotarła niezwykle smutna wiadomość. W wieku 80 lat odszedł wokalista, Michał Hochman. To on wylansował niezwykle popularną do dziś piosenkę "Konik na biegunach".

Michał Hochman zainteresował się muzyką jako nastolatek i związany był z nią do końca życia. Koncertował w kraju, a następnie, po emigracji w 1968 roku również w Stanach Zjednoczonych, gdzie mieszkał do ostatnich dni. Często przyjeżdżał do Polski, gdzie mimo wielu lat spędzonych poza krajem, wypełniał sale koncertowe po brzegi. Zmarł w poniedziałek, 10 czerwca.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Michał Hochman nie żyje. W 1968 roku był zmuszony wyjechać z kraju

Choć Hochman był dobrze zapowiadającym się muzykiem, to czasy, w których żył nie ułatwiały w robieniu kariery. W wyniku wydarzeń marcowych w 1968 roku musiał opuścić kraj. Padło na Stany Zjednoczone, gdzie próbował kontynuować karierę. Nie było to jednak łatwe i musiał szukać dodatkowych źródeł dochodu. Warto jednak wspomnieć, że w swoim domu z Roosvelt założył studio nagraniowe, które odwiedzały największe sławy polskiej sceny muzycznej, jak chociażby Ewa Demarczyk czy Budka Suflera.

Zmarł Michał Hochman. Muzyk miał 80 lat

W poniedziałek, 10 czerwca w sieci pojawiły się pierwsze informacje o śmierci Michała Hochmana. Na portalach społecznościowych zaroiło się od zdjęć i wspomnień związanych z muzykiem. Następnie tę niezwykle smutną wiadomość potwierdził wieloletni przyjaciel artysty, Henryk Cioczek. W niezwykle wzruszający sposób Hochman został pożegnany przez Teatr Żydowski, z którym współpracował.

Wszyscy, którzy poznali Michała w tamtym czasie pamiętają tego pięknego, charyzmatycznego młodego artystę, chłopaka, którym nigdy nie przestał być. W Nowym Jorku, choć życie spowodowało wybór innej zawodowej branży, nie przestawał myśleć o muzyce. Gościł dziesiątki polskich artystów, był gospodarzem, dobrym duchem, organizatorem, kumplem, przyjacielem - czytamy na Facebooku.
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także